Naukowcy z wydziału inżynierskiego walijskiej uczelni przedstawili wyniki badań i wezwali do pilnego uregulowania tej kwestii. Zanurzyli maski w wodzie, aby zasymulować pozostawienie masek w środowisku naturalnym jako śmieci i odkryli, że mikroplastik, nanoplastik i metale ciężkie (m.in. ołów, kadm i antymon) uwalniały się podczas wszystkich testów. – Musimy nadal nosić maski, bo są one niezbędne do zakończenia pandemii. Ale pilnie potrzebujemy też dalszych badań i regulacji dotyczących ich produkcji, abyśmy mogli zmniejszyć zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzkiego – powiedział kierujący badaniem dr Sarper Sarp w rozmowie z portalem eandt.theiet.org.
CZYTAJ TAKŻE: Maseczki na koronawirusa coraz bardziej high-tech
Wzrost liczby masek jednorazowego użytku i związanych z nimi odpadów podczas pandemii został uznany za nową przyczynę zanieczyszczenia środowiska. Według Plastic Waste Innovation Hub przy University College London zmiana jednorazowych masek na te wielokrotnego użytku może zapobiec wytwarzaniu 66 tys. ton skażonych odpadów z tworzyw sztucznych tylko w ciągu jednego roku.
W 2020 r. wyprodukowano 52 mld masek jednorazowych, z tego ponad 1,5 mld sztuk trafiło do mórz i oceanów. To dodatkowe 5–6 tys. ton plastiku wprowadzonego do morskiego ekosystemu. Jednorazowe polipropylenowe maski pozostaną tu przez ponad 400 lat, stopniowo rozpadając się na mikroplastik, który wróci do nas w mięsie ryb i owoców morza.
Na dodatek pandemia koronawirusa stałą się przyczyną triumfalnego powrotu plastikowych opakowań. Zaczęliśmy używać jednorazowych rękawiczek plastikowych, powróciły plastikowe reklamówki, a z restauracji jedzenie na wynos zamawiamy w plastikowych opakowaniach.