Żołnierz będzie jak Iron Man. Armia chce jetpacki

Człowiek unoszący się w powietrzu dzięki odrzutowemu plecakowi przestaje być już jedynie obrazem, jaki oglądać możemy w takich filmach z serii o Jamesie Bondzie czy Iron Man. Rozwiązaniem zainteresowała się na poważnie amerykańska armia.

Publikacja: 10.03.2021 11:55

Żołnierz będzie jak Iron Man. Armia chce jetpacki

Foto: Bloomberg

DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency), amerykańska rządowa agencja, zajmująca się rozwojem technologii dla wojska, rozpisała właśnie konkurs na dostarczenie jetpacków dedykowanych żołnierzom.

Instytucja, działająca w strukturach Departamentu Obrony USA, podkreśla jednak, że nie chodzi wyłącznie o plecaki o napędzie odrzutowym, ale wszelkiego rodzaju „osobiste platformy latające”. Badaniom mogą zostać poddane zatem różnego rodzaju flyboardy, również pojazdy VTOL (pionowego startu). DARPA chce sprawdzić użyteczność takich urządzeń w różnych warunkach i zastosowaniach. Otwarty konkurs ma pokazać, czy takie rozwiązania sprawdzą się zatem w misjach wojskowych, zarówno pod względem efektywności, zwinności, jak i opłacalności.

CZYTAJ TAKŻE: Pole walki jutra będzie niczym film s.f.

Ten nietypowy środek transportu mógłby być w przyszłości wykorzystany do logistyki personalu, walk miejskich, poszukiwań i ratownictwa, akcji na morzu, czy infiltracji. DARPA podała, że te systemy transportowe mogłyby być rozmieszczane na ziemi (zwiększając mobilność żołnierzy), ale również miałyby startować z powietrza (w celach wywiadowczych na terenie wroga).

""

JetPack Aviation

cyfrowa.rp.pl

Wojskowi inżynierowie są otwarci na propozycje rynku, ale stawiają pewne warunki: jetpacki muszą być łatwe i szybkie w rozmieszczeniu i uruchomieniu. Maksymalny limit czasu na wystartowanie od momentu przetransportowania takiego „pojazdu” ma wynosić 10 minut. Armia chce także, aby minimalny zasięg plecaka sięgał 5 km. Zwraca uwagę również na to, by silniki były możliwie niesłyszalne. System ma być prosty w obsłudze, by nawet żołnierz bez przeszkolenia był w stanie wzbić się w powietrze. Proponowane jetpacki mogą być jednorazowe lub wielokrotnego użytku.

CZYTAJ TAKŻE: Rewolucja w komunikacji. Armia USA połączy mózgi żołnierzy

Armia USA najwyraźniej nie wyklucza, że w przyszłości będzie dysponować takimi właśnie latającymi jednostkami sił specjalnych.

A Jetpacki wciąż pokonują kolejne bariery. W ubiegłym roku Vince Reffet pobił w Dubaju rekord wysokości, lecąc 1800 m nad ziemią z prędkością 240 km/h. Z kolei Frank Zapata na swojej konstrukcji przeleciał nad kanałem La Manche.

CZYTAJ TAKŻE: Franky Zapata przeleciał nad kanałem La Manche na flyboardzie

Z kolei żołnierze podobne rozwiązania testują już od lat 50. Ale dopiero teraz mogą trafić na stałe wyposażenie.

DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency), amerykańska rządowa agencja, zajmująca się rozwojem technologii dla wojska, rozpisała właśnie konkurs na dostarczenie jetpacków dedykowanych żołnierzom.

Instytucja, działająca w strukturach Departamentu Obrony USA, podkreśla jednak, że nie chodzi wyłącznie o plecaki o napędzie odrzutowym, ale wszelkiego rodzaju „osobiste platformy latające”. Badaniom mogą zostać poddane zatem różnego rodzaju flyboardy, również pojazdy VTOL (pionowego startu). DARPA chce sprawdzić użyteczność takich urządzeń w różnych warunkach i zastosowaniach. Otwarty konkurs ma pokazać, czy takie rozwiązania sprawdzą się zatem w misjach wojskowych, zarówno pod względem efektywności, zwinności, jak i opłacalności.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Technologie
Nanoboty i „żywe plomby”. Naukowcy opracowali przełomowe metody leczenia zębów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Technologie
Ozempic to również lek na niepłodność? Zaskakujące doniesienia o ciążach
Technologie
Powstał nowy humanoidalny robot. Jest „przerażająco sprawny” i bardziej ludzki
Technologie
Koniec z implantami, plombami i leczeniem kanałowym. Rewolucja w leczeniu zębów
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Technologie
Student z trzema rękami. Wpadka Uniwersytetu Gdańskiego