Statystyki pokazują, że boom na popularnego chatbota, który po swym listopadowym debiucie był najszybciej rozwijającą się aplikacją konsumencką w historii, przeminął. Choć ChatGPT wciąż znajduje się na liście 30 najczęściej odwiedzanych stron internetowych na świecie, to ruch gwałtownie spada – jeszcze w maju korzystano z bota 1,8 mld razy miesięcznie, gdy w lipcu już tylko 1,4 mld. Analitycy Similiarweb podają, że spadki w maju sięgały 10 proc., w czerwcu 15 proc., zaś w lipcu zainteresowanie platformą od OpenAI spadło o kolejne 4 proc. Trend został zahamowany już pod koniec sierpnia, a wraz z początkiem roku szkolnego odnotowano niespodziewanie nawet lekki wzrost (o niecały 1 proc.). Eksperci nie mają wątpliwości, że to uczniowie dali chatbotowi drugie życie. Konwersacyjna sztuczna inteligencja chętnie wykorzystywana jest bowiem choćby do odrabiania prac domowych.
Litewscy nauczyciele uczą się AI
Ponowny wzrost zainteresowania możliwościami ChatGPT po rozpoczęciu roku szkolnego nie powinien dziwić – szacuje się, że ponad jedną czwartą odbiorców tego narzędzia stanowią bowiem osoby w wieku szkolnym, a 67 proc. uczniów korzysta z narzędzi AI do odrabiania prac domowych. I choć – wedle raportu Datamation – aż 86 proc. pedagogów twierdzi, że sztuczna inteligencja musi się stać istotnym elementem edukacji, na razie tak się nie dzieje. Przynajmniej nad Wisłą.
Na Litwie od września zmodernizowano program nauczania w szkołach tak, by obejmował zagadnienia sztucznej inteligencji. Jak pisze serwis LRT.lt, specjaliści z Narodowej Agencji Edukacji opracowali wytyczne, a pedagodzy zostali odpowiednio przeszkoleni. Cytowana przez portal Rigonda Skorulskienė, nauczycielka w Gimnazjum Jezuitów w Kownie, która często wykorzystuje AI na swoich lekcjach, twierdzi, że jest to narzędzie, które może pomóc i przyspieszyć proces uczenia. Jak podkreśla, dzięki ChatGPT uczniowie mogą uzyskać wyjaśnienie problemu, tak jakby obok był nauczyciel. – Ale oczywiście uczeń zawsze musi być czujny, ponieważ sztuczna inteligencja popełnia błędy – zastrzega.
Czytaj więcej
Naukowcy opracowali system dla szkół, który ma rozpoznawać prace pisane przez algorytmy. Taki antyChatGPT od firmy Turnitin, w który wyposażono 2,1 mln nauczycieli w USA, zawiódł. To problem, bo karani mogą być niewinni uczniowie.
W polskich szkołach wciąż nie zdecydowano, czy – litewskim wzorem – należy włączyć takie technologie do systemu oświatowego, czy może jednak stanowczo zakazać wykorzystania przez uczniów generatywnej AI. Wydana kilkanaście dni temu rekomendacja UNESCO może zbudować w szkołach prawdziwą barierę dla AI. Ta agenda ONZ zwróciła się do rządów o wdrożenie regulacji dotyczących stosowania sztucznej inteligencji w szkołach, ograniczających jej wykorzystywanie przez dzieci. Stanowisko to, w dobie galopującej digitalizacji i technologicznego rozwoju, mogłoby dziwić, ale autorzy zwracają uwagę, iż „sektor publiczny nie jest gotowy na to, by poradzić sobie z kwestiami natury etycznej”, związanymi z wprowadzaniem do szkół AI. Niepokój ekspertów budzi zbyt szybkie wdrażanie systemów sztucznej inteligencji przy jednoczesnym niepokojącym braku publicznej kontroli nad takimi rozwiązaniami. UNESCO przeprowadziło niedawno globalne badanie wśród ponad 450 szkół i uniwersytetów, które wykazało, iż mniej niż 10 proc. placówek posiadało politykę czy formalne wytyczne dotyczące stosowania generatywnych aplikacji AI (głównie ze względu na brak przepisów krajowych).