Motorola (marka po kilku ruchach właścicielskich należy obecnie do chińskiego koncernu Lenovo) po cichutku, ale konsekwentnie, odzyskuje serca polskich użytkowników. Po bardzo dobrych wynikach sprzedażowych modelu One przyszedł czas na następcę. Po raz kolejny najważniejsze największy nacisk położony jest na funkcjonalność i prostotę w eleganckim wydaniu. Nieco przewrotnie zacznę ot tego co jest największym mankamentem urządzenia.
Problem baterii
Od średniej klasy smartfonu nie oczekuję spektakularnie szybkiego procesora albo ponadprzeciętnych zdjęć, ale chcę aby towarzyszył mi niezawodnie w codziennej pracy. W przypadku Motoroli One Vision problem zawodności dotyczy baterii. Niestety, w trakcie intensywnego dnia pracy w trybie Wi-Fi, z włączonym GPS-em oraz częstymi rozmowami telefonicznymi, urządzenie nie wytrzymywało do 22:00. Już około 17:00, po pełnym naładowaniu w ciągu nocy, zaczynało upominać się o prąd. To o tyle zaskakujące, że 3500 mAh pojemności akumulatora w innych urządzeniach z powodzeniem wystarcza na dobę pracy.
One Vision pracuje na czystym Androidzie, który, z założenia, nie jest bardzo prądożerny. Wygląda więc na to, że inżynierowie nie przyłożyli się do optymalizacji akumulatora. W zestawie producent zapewnia ładowarkę TurboPower 18W, która w ciągu około 100 min ładuje urządzenie do pełna. Niewielka to rekompensata.
One Vision – dwa kolory