1000, 2000, 3000, 4000… tak żeśmy z radością, albo rozczarowaniem bilansowali każdy kolejny miesiąc działania serwisu. Każdy kolejny rekord budził radość, ale pół roku później już tylko pobłażliwe lekceważenie, bo czytelników było dużo więcej. Słupki powolutku rosną, oscylując dzisiaj na poziomie 9 tys. użytkowników w skali miesiąca. Cieszymy się z tej liczby, bo tak mniej więcej wygląda naszym zdaniem grono osób zajmujących się profesjonalnie w Polsce rynkiem telekomunikacyjnym. Ale wiemy, że czytelników mogłoby być jeszcze więcej.
Na ten rynek wkraczaliśmy pełni obaw, czy się uda. Bo konkurencja była mocna i zasiedziała, bo rynek reklamowy słaby, bo media internetowe wciąż mozolnie budują swoje znaczenie i prestiż.Trzeba przyznać, że mieliśmy i nadal mamy koronny atut w postaci marki Rzeczpospolitej za plecami – najbardziej opiniotwórczego medium w tym kraju. I przyznaję bez żenady, że kopiowaliśmy do środowiska internetowego wiele pomysłów i wyróżników, które przez lata budowały znaczenie i prestiż Rzeczpospolitej. I że korzystaliśmy ze statusu dziennikarzy tego tytułu. To było bezcenne.
Udało się całkiem nie najgorzej. Dzisiaj jesteśmy zauważalnym elementem środowiska medialno-telekomunikacyjnego i jesteśmy z tego dumni. Wiemy, że to tylko nisza, ale w tej niszy chcemy być najlepsi i najważniejsi. A przynajmniej pośród najlepszych i najważniejszych. Wiemy, że zrobiliśmy dobry start. Wiemy, że dużo jeszcze do zrobienia.
Pośród przyjaciół i czytelników, niektórym jesteśmy winni szczególną wdzięczność. Podziękowania zatem, na wszelki wypadek bez nazwisk (kolejność przypadkowa):
1. Pewnemu ważnemu urzędnikowi – bo zawsze był dla nas życzliwy, i robił nam dobry PR.