Przez dwa dni konferencji w jakiej miałem przyjemność uczestniczyć całkiem mądrzy ludzie mówili, dlaczego należy budować sieci optyczne, jak to należy robić, jakie z tego profity, skąd wziąć pieniądze (a skąd nie brać), jak opracować biznesmodele, strategie sprzedaży, no i oczywiście: jakie to dobroczynne dla europejskiego społeczeństwa. Mało było operatorów, którzy pokazaliby, jak to wszystko powyżej przystaje do rynkowej rzeczywistości. W kilkunastu panelach dyskusyjnych zauważyłem raptem czterech, czy pięciu praktyków, zresztą niektórzy z bardzo ciekawymi refleksjami i uwagami (szczególnie Jens Prautsch, szef lokalnej bawarskiej sieci M-net).

Wedle wyliczeń FTTH Council w Zjednoczonej Europie jest tylko trochę więcej optycznych łączy, niż w Rosji i kilku innych byłych republikach radzieckich (gdzie żyje połowa unijnej populacji, i to ze znacznie niższym PKB na głowę), o połowę mnie, niż w Ameryce Północnej i dziesięć razy mniej, niż w Azji Dalekowschodniej (gdzie penetrację „robią” trzy rejony: Hongkong, Japonia i Korea Południowa). No i co?!

No i nic. Moja europejska i telekomunikacyjna duma, jakoś na tym nie cierpi. Widać takie są europejskie uwarunkowania rynkowe. Widać europejczycy nie widzą wielkiego ajwaj w łączach 100 Mb/s. Gdyby widzieli, to by je abonowali za wyższą cenę, tak jak kupują drogie samochody i zegarki, chociaż tymi tańszymi także można się przemieszczać, albo sprawdzić godzinę.

No, ale europejscy politycy – jak to zwykle politycy – wiedzą co jest dla nas dobre. I orzekli, że dobry jest dostęp 100 Mb/s. Albo rzeczywiście w to wierzą, albo nie chcą się czerwienić przy prezentacji każdego z kolejnych raportów o penetracji FTTH na świecie. Sama Bruksela budować sieci nie może, bo to ingerencja w rynek. Operatorów tak całkiem wprost nie da się zmusić, ale… Ale można im pokazać kij i marchewkę. Kijem są narzędzia regulacyjne, marchewką pieniądze z unijnego budżetu. Operatorzy kijem dostać nie chcą, ale marchewkę chętni schrupią. Wiedzą, że do inwestycji w FTTH można ich nakłaniać, ale zmusić będzie raczej trudno. Spokojnie więc czekają, jak grubym kijem machnie Komisja Europejską, i jak słodką marchewkę pokaże. Jednym będzie zmiana polityki regulacyjnej, drugim –nowy mechanizm finansowania budowy sieci optycznych. Do tego czasu nie będą się za bardzo ekscytować tematem i zbyt mocno angażować w branżowe konferencje.