Decyzja Urzędu Komunikacji Elektronicznej co do zmiany formuły dystrybucji pasma z zakresu 3,4–3,8 GHz (tzw. pasmo C) z przetargu na aukcję według komentarzy płynących nie tylko z samego UKE i Ministerstwa Cyfryzacji nie jest przysłowiowym „skokiem na kasę”. Według Jean-Marca Hariona, prezesa sieci Play, aukcja – zwana aukcją 5G – nie będzie oznaczała dla telekomów istotnie wyższych kosztów niż przetarg, a może usprawnić całą procedurę. Podobne nadzieje wyraża T-Mobile Polska.
– Deklarację Urzędu Komunikacji Elektronicznej oceniamy pozytywnie, ponieważ odbieramy ją jako sygnał świadczący o przyspieszeniu prac nad dystrybucją pasma niezbędnego do budowy sieci piątej generacji. Wierzymy, że proces zostanie przygotowany z uwzględnieniem wniosków z poprzednich postępowań, co zagwarantuje jego sprawny i niezakłócony przebieg – przekazał nam Jakub Chajdak, z biura prasowego T-Mobile Polska.
– Jeżeli chodzi o samą formę przeprowadzenia postępowania, to uważamy, że jest to sprawą drugorzędną – kluczowym jest zapewnienie szybkiego przebiegu procesu, jego transparentności oraz osiągnięcie racjonalnego poziomu cen za bloki częstotliwości, który pozwoli operatorom zainwestować w rozwój infrastruktury, co ma kluczowe znaczenie dla budowy sieci 5G w Polsce – brzmi stanowisko telekomu.
Tymczasem analitycy z biur maklerskich wyceniający akcje firm telekomunikacyjnych notowanych na giełdzie w Warszawie przypisują aukcji większe ryzyko niż przetargowi i spodziewają się dużo wyższych wpływów do budżetu z dystrybucji pasma C, niż mówią oczekiwania państwa (1–1,5 mld zł).
Takie podejście przyjął także Paweł Szpigiel, analityk Domu Maklerskiego mBanku, który w czwartek obniżył rekomendację dla akcji Play do „trzymaj” ze względu na aukcję oraz większe ryzyko, że Huawei zostanie wykluczony z przetargów infrastrukturalnych. Szpigiel sądził wcześniej, że w razie przetargu, wydatki telekomów będą umiarkowane.