W branży teleinformatycznej trwa dyskusja, jakiego typu usługi należy zaliczać do tzw. rynku M2M (machine to machine). Czy i jak odróżnić go od coraz popularniejszego „Internetu rzeczy”, czy – węziej – „Internetu przemysłowego” (jak określać ma go General Electric).
Nie dalej jak w środę odbyła się debata, na której omawiano ten temat, a we wrześniu najprawdopodobniej odbędzie się kolejna konferencja poświęcona temu zagadnieniu i rynkowi rozwiązań M2M jako takiemu.
Jednym z podejść, w Polsce do tej pory chyba najbardziej popularnym, jest podejście firmy analitycznej IDC, rynek „machine to machine” to ekosystem rozwiązań łączących urządzenia, w którego komunikacyjna część przypada na sieci radiowych, czyli podzbiór większej części, do której inni zaliczają rozwiązania w sieciach przewodowe, czy rozwiązania chmurowe.
Co do jednej kwestii nie ma sporu. Rynek M2M jest perspektywiczny. IDC prognozuje, że w ciągu kolejnych kilku lat (2012-2017) przychody z M2M będą rosły średnio o 23,8 proc.
– Rynek M2M istnieje w Polsce od ponad dekady, a jego wartość rosła średnio o wysokie kilkanaście procent rocznie. Wiele wskazuje na to, że jako jedyny spośród segmentów usług teleinformatycznych, utrzyma tempo wzrostu także w kolejnych 10 latach. Spodziewamy, że wartość tego rynku powiększy się 2-4-krotnie w ciągu następnych pięciu lat – mówi Michał Własenko, analityk w IDC i współautor raportu o segmencie M2M.