W najbliższy wtorek, 25 września, sejmowa Komisja Infrastruktury będzie rozpatrywać projekt nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Prace nad aktem sprawozdawać będzie przewodniczący specjalnej podkomisji poseł Janusz Piechociński. Mierzenie i publikowanie jakości usług telekomunikacyjnych, czas retencji danych, umowy abonenckie w postaci elektronicznej, to tylko niektóre z kontrowersyjnych w tej noweli spraw. Nie wszystkim podoba się również, w jaki sposób ministerstwo ds. łączności oraz regulator rynku telekomunikacyjnego chcą pozamiatać problem przetargu na częstotliwości 1800 MHz z 2009 r.
Przetarg ten wygrały spółki Tolpis (dzisiaj Mobyland) i Centernet, kosztem odpowiednio 126 i 100 mln zł za bloki po 10 MHz. Trzy duże sieci GSM też brały udział, ale Urząd Komunikacji Elektronicznej uczynił z wpuszczenia na rynek nowych graczy pryncypium, nad którym nie mogła przeważyć kwota zadeklarowana za rezerwację. PTK Centertel więc – zapewne demonstracyjnie – nie zadeklarował ani złotówki ponad wartość minimalną. Polkomtel natomiast zaoferował 41 mln zł. Jeżeli tak wyceniał realnie wystawione pasmo, to by znaczyło, że dla dużych graczy w 2007 r. 1800 MHz przedstawiało znacznie mniejsza wartość, niż dla nowych podmiotów na rynku.
Tak, czy inaczej wynik przetargu został natychmiast zaskarżony. Polska Telefonia Cyfrowa i Inquam Broadband, których oferty zostały odrzucone z przyczyn formalnych dowodziły, że w dokumentacji konkurentów błędy były jeszcze poważniejsze. Sąd uznał ich racje. UKE dwukrotnie – w 2009 r. i 2011 r. – przegrał sprawę o uznanie ważności przetargu z 2007 r.
Zamiast jednak unieważnić cały przetarg, unieważnił tylko jego część, rozpatrzył ponownie ofertę Polskiej Telefonii Cyfrowej, co jednak – wobec warunków przetargu – niczego nie mogło zmienić. Operator odwołał się ponownie od tej decyzji UKE do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten, już w lipcu bieżącego roku uchylił decyzję UKE (w powiązanej sprawie o cofnięcie wydanej skutkiem przetargu decyzji rezerwacyjnej NSA wyrokował na korzyść Mobylandu i Centernetu, kierując je do ponownego rozpatrzenia przez WSA). Spodziewana jest teraz skarga kasacyjna od tego orzeczenia, ale można się spodziewać, że UKE nie będzie się spieszył bardziej, niż to konieczne… W międzyczasie bowiem pojawiła się próba „ostatecznego rozwiązania”.
Art.118d w projekcie nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego spowoduje, że to w rękach UKE będzie wybór środków usunięcia wad w przeprowadzonych przetargach (pozostaje kwestią dyskusyjną, czy to narzędzie zaplanowano właśnie na okoliczność przetargu z 2009 r., czy także innych spornych postępowań o częstotliwości radiowe). To oznacza sankcję dla metody, jakiej użył urząd w 2011 r. Jednocześnie art. 20 noweli umożliwia zastosowanie tego trybu do spraw niezakończonych, a więc także kwestionowanego przetargu. Zainteresowani już zapowiadają, że jeżeli nowela przejdzie w tym kształcie, to wystosują skargę konstytucyjną, poniewaz przepis łamie jedną z podstaowywch zasad nie stosowania prawa wstecz (pozostaje pytaniem czy Trybunał Konstytucyjny uzna, że stosowanie art. 118d w stosunku do sprawy formalnie nie zakończonej jest działaniem prawa wstecz).