To, czy wyjdą z niej z tarczą, zależeć będzie od kilku czynników. Na przykład od tego, czy popyt na internet uda im się przekuć w zyski. Problem polega na tym, że sprzedaż usług odbywa się głównie przez internet i telefon. Być może dlatego Orange czy Netia pytani przez nas, czy zamówienia na internet przewodowy i mobilny są większe niż przed epidemią, wstrzymują się od jednoznacznej odpowiedzi.
CZYTAJ TAKŻE: Specjalne oferty na potrzeby zdalnej nauki? Telekomy oporne
Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska tłumaczy się polityką komunikacyjną oraz dynamizmem sytuacji. Karol Wieczorek, rzecznik Netii przyznaje, że zamówień składanych online przybywa skokowo. – Znacząco wzrosły też zamówienia na dodatkowe pakiety i treści przez nasze dekodery, Netia Player. Świadczy to, w naszej ocenie, o znacznym wzroście zapotrzebowania na światłowodowy, szybki i nielimitowany dostęp do internetu oraz dobrą rozrywkę – mówi Wieczorek.
W wykorzystaniu koniunktury nie pomagają naciski polityków, aby telekomy odpowiadały na potrzeby społeczne, proponując najlepiej darmowe usługi na czas zdalnej edukacji.
W minionym tygodniu najpierw Związek Nauczycielstwa Polskiego zwrócił się do premiera z apelem, aby rząd zadbał o bezpłatny internet dla uczniów. Natomiast wicepremier Jarosław Gowin zaapelował do sieci komórkowych o darmowy transfer dla studentów i doktorantów.