Projekt miał polegać na przebadaniu 5 tys. rodaków, aby sklasyfikować geny charakterystyczne dla mieszkańców poszczególnych regionów.
Pobrane próbki miały zostać poddane sekwencjonowaniu w Chinach. Nasze DNA trafiłoby do laboratoriów chińskiej grupy BGI. Jak pisze Reuters, powołując się na Mark Figlerowicza, profesora Instytutu Biochemii PAN, który kieruje projektem, planowane jest wycofanie się ze współpracy z chińską firmą, gdyż istnieją poważne obawy o bezpieczeństwo danych tysięcy Polaków, a w konsekwencji o bezpieczeństwo narodowe.
Jako pierwsi zastrzeżenia co do BGI zgłosili Amerykanie. W raporcie tamtejszej Narodowej Komisji Bezpieczeństwa ds. Sztucznej Inteligencji (NSCAI) stwierdzono, że BGI może być wykorzystywana jako „globalny mechanizm gromadzenia danych genetycznych”. Wskazano również na powiązania z władzami w Pekinie. Koncern BGI przekonuje agencję Reuters, że raport NSCAI to czysta dezinformacja, w której nie ma faktów, a do sprawy odniosło się chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które określiło oskarżenia te jako oszczerstwa.
Czytaj więcej
Genomiczna mapa Polski to największy w historii kraju projekt genetyczny. Pomoże w badaniach naukowych i przygotowaniu nowoczesnych leków.
Prace nad mapą polskiego genomu trwają od 2019 r. Reuters podał, że – niezależnie od tego projektu – już i tak ok. 100 tys. kompletnych polskich genomów może już znajdować się w laboratoriach na Dalekim Wschodzie. To efekt innych projektów i inicjatyw, realizowanych przez firmy, które wysyłają kody DNA do laboratoriów w ten region świata. Tymczasem Komitet Genetyki Człowieka PAN ostrzega, że tamtejsze laboratoria genetyczne mogą budzić wątpliwości w kontekście przestrzegania zasad etyki tego typu badań. W lipcu br. zaapelowała o nie korzystanie z usług takich instytucji zajmujących się biotechnologią. Komitet zwrócił uwagę na „niepokojące doniesienia o nadużyciach danych genomowych przez dalekowschodnie firmy biotechnologiczne, wykonujące komercyjne testy genetyczne wprost dla odbiorcy oraz badania genomowe. Firmy te mogą sobie pozwolić na oferowanie niskich cen usług dzięki otrzymywanym dotacjom rządowym. Materiał biologiczny i dane genetyczne pozyskiwane są w kilkudziesięciu krajach świata, w tym również w Polsce” – czytamy w stanowisku Komitetu.