Wystarczy tylko kilka przykładów, aby pokazać fenomen polskich wykonawców. Obok ogromnego sukcesu płyty Taconafide (duetu Taco Hemingwaya i Quebonafide) nie brakuje innych. Albumu KęKę „To tu” w samej przedsprzedaży sprzedało się 19 tys., a dla porównania złota płyta jest przyznawana od 15 tys. Z kolei Paluch sprzedał 10 tys. wersji limitowanej albumu „Czerwony dywan” w zaledwie 16 godzin. – Teraz nagle wszyscy się na hip-hop otwierają, ale to tylko pozory. To, jak branża jest traktowana, widać choćby po atmosferze wokół nagród muzycznych, Fryderyków czy niektórych propozycjach „współpracy”. Niektórym się wydaje, że wykonawca zgodzi się na wszystko, by zaistnieć, a gdzieś umyka im to, że nam już się to udało. I to nie oni są nam potrzebni, ale potrzebują nas – mówi Marta Nizio.
Polski oczywiście nie omijają globalne trendy i choć nośniki mają się nieźle, to liderem wzrostu jest oczywiście muzyka cyfrowa. – Wzrost streamingu jest niezaprzeczalny. W 2018 r. sprzedaż z tego tytułu wzrosła 29 proc. i ten trend zapewne będzie się na razie utrzymywał – mówi Marek Staszewski ze ZPAV.
OPINIA
Karol Poziemski
raper, pseudonim Solar, współwłaściciel SBM Label
Płyty hiphopowe przed boomem na mp3 sprzedawały się dobrze, ale później rynek się po prostu załamał, wszyscy się zachłysnęli elektroniką. Wtedy wykonawcy wystartowali ze wspólną akcją pod hasłem „Kupujcie polskie rap płyty”, aby pokazać, że bez sprzedaży płyt wykonawcy znikną i nie będą wydawali nowych albumów. Hip-hop nie może liczyć na tantiemy od odtwarzania utworów w stacjach radiowych, bo czołowe rozgłośnie nas ignorują. Znacznie trudniej jest nam pozyskać też sponsorów, ponieważ oni unikają kontrowersyjnych treści, a tych w hip-hopie trochę jest. Nie mamy też źródła przychodu w postaci koncertów np. sylwestrowych, co dopiero niedawno zaczęło się zmieniać. Akcja okazała się sukcesem, płyty się sprzedają i oby dalej tak było. Tymczasem zbudowaliśmy własną dystrybucję, choć oczywiście bardzo ważne są dla nas duże sieci jak Empik. Tam sprzedają się jednak głównie uznani artyści hip-hopu, z kolei ci młodzi szybciej znajdują fanów przez nasze sklepy i gdy ich płyty trafiają do szerokiej dystrybucji, okazuje się, że rynek jest już nieco nasycony. Niedawno akcję sprzedaży płyt hiphopowych zorganizował też PKN Orlen na swoich stacjach, co pokazuje zmianę nastawienia rynku do naszej branży.
Za pieniądze lub obejrzenie reklamy
Internet miał być grabarzem przemysłu muzycznego. Ale po latach królowania piractwa oraz spadających wpływów sprzedaży muzyki w legalnych źródłach widać odrodzenie. – Miniony rok był czwartym z rzędu rokiem wzrostu – wyjaśnia Frances Moore, dyrektor generalna Międzynarodowej Federacji Przemysłu Muzycznego (IFPI). Globalna sprzedaż muzyki wzrosła o 9,7 proc.
W Polsce sprzedaż muzyki cyfrowej w 2018 r. wzrosła ponad 23 proc. i przekroczyła 100 mln zł, odpowiada już za 35 proc. rynku. Obecni są na nim wszyscy potentaci, ale przy tak wielkiej konkurencji wszyscy unikają podawania jakichkolwiek informacji o obrotach czy liczbie płatnych użytkowników. Ze streamingu można też korzystać za darmo, ceną jest wysłuchiwanie reklam.