Clicktrans, bo właśnie o tej firmie mowa, powstał w 2010 r. Właśnie obchodzi dziesięciolecie działalności. Startup, choć właściwie już dziś dojrzała firma, to przykład udanej międzynarodowej ekspansji. Z jej nowatorskich usług korzystają klienci na całym kontynencie. Serwis, działający na podobnej zasadzie jak Uber, łączy jednak nie pasażerów z kierowcami, ale poszukujących przewoźnika, który dostarczy większe przesyłki, z właścicielami pojazdów ciężarowych i dostawczych jadących w tym samym kierunku. W sumie Clicktrans wysłał w ten sposób już niemal 1,2 mln przesyłek, a z rozwiązania trójmiejskiej spółki skorzystało ponad 0,5 mln osób z całej Europy.
Co trzecie zlecenie z zagranicy
Dane mówią same za siebie: 57 tys. przewoźników na platformie, którzy dla klientów serwisu wykonali łącznie niemal 6 tys. okrążeń kuli ziemskiej (taki dystans pokonali, wożąc przesyłki), realizując w sumie zlecenia na terenie 63 krajów. Clicktrans osiągnął międzynarodowy sukces.
CZYTAJ TAKŻE: Will Smith inwestuje w startupy. Sprzymierzył się z gwiazdą piłki
Ale pomysł na biznes, jak to zazwyczaj bywa w tego typu historiach, był prozaiczny. – Ponad dziesięć lat temu szukałem sposobu na transport mebli z południa Polski do Trójmiasta. Okazało się, że nie było to ani proste, ani tanie – wspomina Michał Brzeziński, który razem z Agnieszką Korzeniewską założył startup Clicktrans.
Platforma miała być odpowiedzią na rynkową lukę. – Zaczęliśmy rozwijać Clicktrans, bo na rynku brakowało właśnie serwisu dla klientów indywidualnych chcących po prostu zlecić transport nietypowych rzeczy, których nie zabierze kurier, takich jak motocykl czy meble – tłumaczy Brzeziński, który dziś jest prezesem firmy.