Inwestorzy przykręcają kurek z pieniędzmi. Japoński SoftBank (w portfelu ma ponad 80 firm, w tym Ubera czy WeWork) już ostrzegł, że niektóre ze startupów z jego portfolio nie będą miały pieniędzy, by dotrwać do końca roku. – W dobie pandemii aktywność funduszy venture capital z pewnością spadnie, będą negocjować bardziej twardo i szukać okazji – przyznaje Emma Cartmell, anioł biznesu z Cartmell LLC, cytowana przez „MobiHealthNews”.
CZYTAJ TAKŻE: Ten startup zarabia na wirusie. Jego pojazdy nie potrzebują kierowcy
Ruch w tym biznesie będzie zamierać. Pokazuje to przykład Indii i Chin. W tym pierwszym kraju wartość transakcji VC w lutym spadła do najniższego poziomu od dwóch lat. W Chinach w tym czasie zmniejszyła się ona aż o 57 proc. Analitycy ze Startup Genome przekonują, że – jeśli te scenariusze powtórzą się globalnie – rynek inwestycji w startupy skurczy się w 2020 r. nawet o 28 mld dol. W Dolinie Krzemowej już spora część innowacyjnych spółek ścięła zatrudnienie o 15–20 proc.
Polskie spółki też stoją pod ścianą. Finansowanie innowacji od paru lat nabierało bowiem dopiero rozpędu. Dziś zamiast wzrostów branżę może czekać kryzys. A startupy są wyjątkowo podatne na zawirowania: stawiają dopiero pierwsze kroki, z reguły bez zaplecza finansowego. Na ten raczej nie ma teraz co liczyć. Niektórzy analitycy prognozują scenariusz jak z kryzysu w 2008 r. Wówczas globalne inwestycje w startupy w ciągu pięciu kolejnych kwartałów po I kwartale 2008 r. spadły aż o 56 proc. Do podniesienia się do poprzedniego stanu rynek venture capital potrzebował następnych ośmiu kwartałów.