– System wykrywał zagraniczne IP komputera lub numer karty kredytowej i automatycznie zamykał możliwość finalizacji zakupów. Kto na tym skorzysta? Z pewnością klienci, ponieważ będą mogli kupować bez ograniczeń w dowolnym sklepie online na terenie UE – mówi Bartosz Gadzimski, właściciel firmy hostingowej Zenbox. – Samo prawo jest potrzebne, ale to sprzedawca musi chcieć sprzedawać za granicę, a do tego prawo go nie zmusi. To bardzo dobry krok, ale dopiero jeden z pierwszych do równego traktowania klientów e-commerce w UE – dodaje.
A co ze zwrotami?
Wciąż trudnością jest kwestia zwrotu towaru, do którego sprzedawca jest zobowiązany. – Na lokalnym rynku nie jest to wielki problem, ale jeśli zwrot wykonujemy pomiędzy różnymi krajami, jest ogromny – logistyczny, finansowy i prawny – mówi Bartosz Gadzimski.
Wprowadzenie zakazu geoblokowania nie oznacza natomiast, że we wszystkich e-sklepach w UE będą dokładnie te same ceny. Przedsiębiorcy mogą je ustanawiać dowolnie, ale z kolei klient ma dostęp do wszystkich wersji oferty i może wybrać inną wersję serwisu. Europejskie Centrum Konsumenckie podaje, że jeżeli polska wersja językowa strony zagranicznego e-sklepu czy choćby muzeum będzie narzucała wyższą kwotę za wstęp, polski konsument będzie wówczas mógł wybrać stronę kraju, w którym cena jest dla niego bardziej atrakcyjna.
Z badania Blue Media wynika, że co piąty polski e-konsument kupuje w sklepie, w którym płatność odbywa się w obcej walucie lub cena jest w niej prezentowana. – Na pewno część polskich e-sklepów musi na nowo przemyśleć swoją politykę cenową. Przykładowo, klient z Niemiec może teraz taniej kupić produkt na polskiej stronie producenta, co niekoniecznie opłaca się samemu producentowi, który do tej pory sprzedawał ten sam produkt niemieckiemu pośrednikowi (albo na niemieckiej stronie) drożej, niż wystawiał go na swojej polskiej stronie – mówi Krystian Wesołowski, ekspert Blue Media, operatora płatności online. – Z punktu widzenia sprzedawcy zakaz geoblokowania nadal nie rozwiązuje kluczowego wyzwania, czyli logistyki. Większości polskich e-sklepów nadal nie opłaca się wysyłać swoich towarów do innych krajów. Koszty transportu są tak duże, że tylko przy efekcie odpowiedniej skali są opłacalne – dodaje.
Kto jest zagrożony
Zakaz geoblokowania nie oznacza także, że każdy sklep ma obowiązek wysyłki produktu do kraju konsumenta. Nie może on odmówić konsumentowi zakupu produktu na jego stronie, jeżeli jednak przedsiębiorca nie oferuje doręczania produktów do danego kraju, to konsument może odebrać towar osobiście lub uzgodnić z przedsiębiorcą sposób i miejsce dostawy.
– Wysyłka do innego państwa będzie też zwykle droższa niż krajowa i dla wielu osób będzie to czynnik zaporowy. Tymczasem co piąty klient podejmuje decyzję o zakupie ze względu na metodę wysyłki – mówi Łukasz Kozłowski, specjalista ds. rozwoju klientów platformy Shoper.