Polski projekt wdrożyło już u siebie wielu klientów startupu z branży rekreacyjnej i turystycznej, w tym Tatrzański Park Narodowy, Aquapark Reda czy Muzeum Gdańska. Ale na tym spółka nie zamierza poprzestawać. Droplabs liczy na przyspieszenie rozwoju systemu i zagraniczną ekspansję. Pomóc mają w tym pieniądze, które firma w lipcu pozyskała od inwestorów. Fundusze Xevin Investments oraz Protos Next, a także firma Blue Media wyłożyły 3,3 mln zł.
CZYTAJ TAKŻE: Turystyka w dobie wirusa? Firma z Poznania ma pomysł na kampery
System krakowskiego startupu działa w modelu SaaS. W szybki sposób umożliwia firmom sprzedaż usług online za pośrednictwem własnych kanałów oraz przez partnerów biznesowych – współpracujących hoteli lub zewnętrznych portali. Droplabs liczy, że zagospodaruje sporą część rynku atrakcji turystycznych, którego wartość w Polsce sięga ponad 8,5 mld zł. Szacuje się bowiem, że podmioty odpowiedzialne za wygenerowanie około dwóch trzecich tej kwoty nie mają jeszcze systemów umożliwiających sprzedaż wejściówek online. Dla innych zaś kanał online wciąż stanowi tylko niewielki procent sprzedaży.
– To jedna z najbardziej zacofanych branż pod kątem e-commerce i to nie tylko w Polsce, ale też na świecie. To zadziwiające, że aby skorzystać z wielu atrakcji, wciąż trzeba wydzwaniać do organizatora lub dokonywać rezerwacji, będąc już na miejscu. Większość transakcji w tym sektorze może być wykonywana online – mówi Marta Pyznarska, współzałożycielka Droplabs, która wcześniej pracowała dla innego polskiego startupu – Brainly.
Jak podkreśla, to krakowski startup chce być tym, który zdigitalizuje branżę. Spółka, którą Marta stworzyła w 2017 r. razem z Piotrem Pyznarskim i Kamilem Rotnickim, chce rozbudować zespół i wyjść z ofertą za granicę. Gwidon Humeniuk, partner zarządzający Xevin Investments, przekonuje, iż Droplabs jest w stanie w szybkim tempie zrewolucjonizować bardzo jeszcze analogowy rynek usług turystycznych i rekreacyjnych.