Huawei P20 Pro

Z tym telefonem jest trochę tak, jak z ludzkim mózgiem. Na co dzień użytkownik będzie wykorzystywał 5, może 10 proc. jego potencjału.

Publikacja: 31.07.2018 23:36

Huawei P20 Pro

Foto: cyfrowa.rp.pl

Chiński koncern Huawei po raz kolejny zaproponował coś, czego próżno szukać u innych producentów. Dla wielu osób decydującym czynnikiem przy wyborze nowego telefonu jest aparat fotograficzny i tutaj P20 Pro ma wąskie grono konkurentów. W sumie, z tym telefonem jest trochę tak, jak z ludzkim mózgiem. Na co dzień użytkownik będzie wykorzystywał 5, może 10 proc. jego potencjału. To jeden z powodów, dla którego warto zastanowić się przed wydatkiem. Naszym zdaniem są i inne, choć dla niektórych będzie to być może już szukanie dziury w całym.

Poniższa recenzja najnowszego smartfonu Huawei P20 Pro rodziła się w bólach. Pierwsze wrażenia były tak zaskakująco pozytywne, że trzeba było nieco czasu,  aby nabrać odpowiedniej perspektywy i zacząć w urządzeniu doszukiwać się drobiazgów, które mogą denerwować użytkowników.

Pierwsze wrażenie: stylowo i elegancko

Kolorystyka flagowych urządzeń to zazwyczaj trzy propozycje: dwie klasyczne czarne i białe plus jeden kolor ekstra. W przypadku P20 Pro ten dodatkowy kolor to „twilight”, mieniący się odcieniami niebieskiego, fioletowego, różowego etc w zależności od kąta padania światła, zdecydowanie zwracający uwagę wszystkich dookoła. Jednolita bryła i dopracowane szczegóły dają wrażenie luksusu i wyjątkowości. Wersja czarna, choć nieco sztampowa, należy do tej samej gruby co „mała, czarna” czyli zawsze eleganckie, klasyczne, pasujące do wszystkiego.

Sama stylistyka nowego produktu jest dalece inna od wcześniejszych propozycji Huawei. I nie mam tu na myśli charakterystycznego wcięcia, ale całości, dobrze przemyślanej, dopracowanej. Szklana obudowa wzmocniona aluminiową ramką ma wielu przeciwników (do których należę) ze względu na nieprzeciętną skłonność do zostawiania śladów palców. Dodatkowo, szybko na plecach urządzenia pojawiają się mikrorysy, które burzą w podświadomości właściciela odbiór tego urządzenia. Rozwiązaniem są, a jakże, ochronne etui. Pytanie tylko dlaczego producenci, którzy tyle uwagi przywiązują do wyglądu telefonów, zmuszają do ich zasłaniania.

Są też takie osoby, które w P20 widzieć będą iPhone’a X. Układ tylnych aparatów, odstających od konstrukcji, i charakterystyczne wcięcie faktycznie budzą takie skojarzenia. Huawei bardzo lubi porównywać się z konkurentem z USA. Powielanie pomysłów będzie zatem stawiało chiński koncern co najmniej na równorzędnej pozycji, a ich udoskonalanie pozwoli wyprzedzić Apple.

Wyświetlacz o bardzo dobrej jakości ale…

W urządzeniach jak w życiu. Coś za coś. Wyświetlacz Huawei P20 Pro nie ma najlepszych na rynku parametrów, ale 6,1 cala w jakości Full HD+ udało się inżynierom wpasować w niedużą bryłę o długości 155×73,9 mm. Dodatkowo, za taką technologią przemawiać miał fakt, że wyświetlacz im większy i „lepszy” (QHD +) tym bardziej energochłonny. Chiński producent wykorzystanie pojemności akumulatora postawił na pierwszym miejscu. W mojej opinii to ruch bardzo rozsądny. Jakość ekranu jest dla ludzkiego oka ważna przez pierwszych kilka sekund, potem przyzwyczajenie bierze górę, a resztę pracy w odbiorze obrazu wykonuje mózg.

Dwie opcje, z których często korzystam we flagowcu koncernu Huawei to funkcja tonów naturalnych i ochrona wzroku. Pierwsze rozwiązanie dostosowuje temperaturę kolorów przez analizę oświetlenia, aby uzyskać możliwie jak najlepszy komfort odbioru obrazu. Filtr światła niebieskiego jest z kolei świetny do czytania w niekorzystnych warunkach oświetlenia, czy to po zmroku czy przy sztucznym świetle.

Smartfon dobrze leży w dłoni. Przy dwóch założeniach. Po pierwsze nie może być to dłoń niewielkiej kobiety, po drugie lepiej zawczasu zastosować etui, ponieważ produkt jest śliski. W porównaniu do flagowych produktów innych producentów P20 jest dość ciężki (180 gramów), ale w codziennych korzystaniu nie jest to czynnik decydujący, a ręce szybko przyzwyczajają się do urządzenia.

W obudowie nie przypadł mi do gustu przycisk regulacji głośności i włącznik. Są one zdecydowanie za blisko siebie, a do tego regulacja poziomu dźwięku jest dość luźna.

Skoro to model z rocznika 2018 – jest wcięcie. Wzorem iPhone’a (i nie tylko) Chińczycy zaproponowali duży wyświetlacz z okienkiem na aparaty przednie. Szczęśliwie dla miłośników symetrii można w ustawieniach zmienić obraz na prostokąty z zachowaniem czarnego paska w linii górnej, a w nim znajdują się ikony powiadomień i informacje dotyczące zasięgu sieci czy zużycia baterii. Dla mnie to rozwiązanie optymalne zarówno jeśli chodzi o wykorzystanie powierzchni, jak i formę porządku na wyświetlaczu. Nad aparatami jest niewielka, dobrze wkomponowana dioda powiadomień. Zbilansowana i bardzo funkcjonalna.

Aparat dla nocnych marków

W kwestii zdjęć Huawei postanowił postawić na najwyższą technologię wspartą ludźmi znającymi się na mobilnej fotografii jak mało kto. Obiektywy Zeissa znane są na całym świecie, a do ich najlepszego wykorzystania w smartfonie przyczynili się ludzie z dawnej Nokii, którzy pracowali nad najlepszymi aparatami, miedzy innymi w modelu 1020.

Aparat już w trybie automatycznym robi obłędne zdjęcia. Nie „obcina” źródła światła, fantastycznie nasyca kolory, dobrze dobiera obiekt, na którym skupiona powinna być uwaga widza.

Potrójny aparat, czyli opcja retro, kolorowa i teleobiektyw. Doskonały efekt rozmycia tła jest cechą charakterystyczną topowych urządzeń chińskiego producenta. Natomiast potrójny zoom optyczny oraz zoom hybrydowy (połączenie cyfrowego i optycznego) to nowe rozwiązania, których działanie stawia smartfon P20 Pro w jednym rzędzie z najlepszymi aparatami na rynku. Huawei zapewnia, że pięciokrotny zoom nie ma żadnych strat. Trudno to zweryfikować jeden do jednego, ale faktyczna jakość zdjęć jest bardzo dobra.

Nie do przecenienia jest tryb nocny w aparacie. Faktycznie zdjęcia robione nocą mają doskonałą jakość. Wszystkie dodatki i tak zwana sztuczna inteligencja wbudowana  w urządzenie spisuje się fantastycznie. Pod tym względem jest to drugi telefon co do którego nie mam większych zastrzeżeń. Jedynym jest nieco słabsza niż „za dnia” stabilizacja obrazu. Zrzucam to na karb większej pracy wykonywanej przez procesor i nie jest to czynnik dyskredytujący. Czas naświetlania zdjęcia w trybie nocnym to około 5 sekund, co przy pomocy algorytmów aparatu oraz sztucznej inteligencji przekłada się na zdjęcia wyraźne, z dobrym wykorzystaniem wszystkich źródeł światła. Największe wrażenie zrobiły na mnie ujęcia podmiejskich miejscowości z nielicznymi neonami. W tej kategorii Huawei zdobywa laur pierwszeństwa pokonując swojego południowokoreańskiego konkurenta w cuglach.

Mankamentem jest wystający obiektyw, który zaburza nieco spójną i elegancką bryłę. Coraz częściej telefon jest następcą aparatów kompaktowych i korzystają z tego rozwiązania osoby często wykonujące zdjęcia. Dla nich oraz dla użytkowników bardzo dbających o swoje urządzenia jest to problem. Mimo, że Huawei zastosował soczewkę odporną na zarysowania, wciąż w obrębie obiektywu zbiera się sporo kurzu i codziennych zanieczyszczeń, co niekorzystnie wpływa na ogólny odbiór.

Przedni aparat z 24 megapikselową rozdzielczością jest bardzo dobry, ale nadaje twarzy dodatkowego, niestety nieco zwodniczego piękna. Automatyczna korekcja jest bardzo efektywna jeśli chodzi o niedoskonałości skóry, ale zmienia niestety owale i zarysy twarzy, szczególnie podczas robienia selfie z bliskiej odległości. Korekty można wprowadzić ręcznie, ale to dodatkowa umiejętność, której nabyciu poświęcić trzeba dłuższą chwilę.

Android w wersji EMUI czyli iOS blisko, coraz bliżej

System Android w wersji 8.1 Oreo wraz z nakładką EMUI, którą konsekwentnie udoskonala producent spisuje się bez zarzutów. Nakładka stworzona jest na obraz i podobieństwo systemu iOS, aby być pierwszym wyborem osób, które chcą zmienić wysłużone iPhone’y na coś nowego, bez radykalnej zmiany. Dla jednym jest to rozwiązanie idealne, dla innych mocno chybione. W moim odbiorze jest to najlepsza zakładka na Androida, wyprodukowana przez producentów.

Znany z poprzedniego flagowca procesor Kirin 970 pozwoli każdemu graczowi, miłośnikowi seriali czy Youtube’a wykorzystywać wszystkie możliwości bez zacinania się, i co równie ważne bez przegrzewania. Nie udało mi się przy dobrej jakości połączenia internetowego, doprowadzić do zacięcia się materiału mimo licznych procedur wykonywanych równocześnie w trybie online. Owszem, ładowanie innych treści na drugiej części ekranu było nieco wolniejsze, ale nie miało to większego znaczenia.

Sztuczna inteligencja czyli rozwiązanie mające się uczyć użytkownika w codziennej praktyce sprowadza się przede wszystkim do dynamicznych zmian ustawień aparatu, który analizuje obiekt fotografowany i przypisuje mu odpowiednie ustawienia, aby eksponować to co szczególnie ważne. Ważny jest też automatyczny fokus, który wyostrza elementy będące w ruchu czy ze zmiennym oświetleniem. Niezwykle wygodna opcja dla początkujących miłośników … mediów społecznościowych. Każda pstryknięta fotka jest wyraźna, pełna pięknie nasyconych barw, po prostu ładna.

Połączenie

Łączność LTE, Wi-Fi, NFC (wszystkie w najwyższych dostępnych dla smartfonów rozwiązaniach) nie wymagają moim zdaniem komentarza. Klient decydujący się na urządzenie za ponad trzy tysiące złotych chce mieć pewność, że dostaje usługi podstawowe czyli połączenia głosowe i internet w najlepszej jakości. Nieco niemodne tradycyjne rozmowy telefoniczne są bardzo dobrej jakości. Sprzęt świetnie wychwytuje głos skierowany do wbudowanego mikrofonu dzięki czemu komfort zarówno rozmów w trybie słuchawki jak i w trybie głośnomówiącym jest bardzo dobra.
Moją uwagę zwróciło bardzo płynne przełączanie się pomiędzy sieciami, tak komórkowymi, jak i Wi-Fi. Telefon błyskawicznie przechwytuje lepszej jakości połączenie, dbając o nieprzerwany komfort pracy.

Niedopatrzeniem w tym kontekście wydaje się zastosowanie technologii Bluetooth 4.2 zamiast najwyższej dostępnej to jest 5.0. Nowe rozwiązanie daje większe możliwości jeśli chodzi o liczbę połączonych równoczasowo z telefonem sprzętów oraz większa stabilność połączenia. Drobiazg, mający znaczenie przede wszystkim dla osób, które pracują wśród gadżetów technologicznych, dał mi się zauważyć w plenerze, kiedy mimo kilku głośniczków musiałam zdecydować się na jeden, zamiast stworzyć wielopunktowe stereo.

Rozwiązanie IR czyli podczerwień pozwalająca zastąpić pilota urządzeń domowych smartfonem, możliwość połączenia smartfona z opaskami biometrycznymi i inne gadżety nie wyróżniają co prawda P20, ale pokazują, ze Huawei poza obraną przez siebie ścieżką, wdraża uznane i wygodne rozwiązania wykreowane przez inne podmioty.

Model nie dla Audiofilii

Jakość dźwięku, odbieranego bezpośrednio lub za pomocą dobrych słuchawek (z pewnością innych niż znajdujące się w zestawie!!) jest dobra. Podobnie jak w tabletach, Huawei postawił na multimedialność swojego flagowca i wyposażył go w głośniki mające dawać wrażenie przestrzennego rozmieszczenia źródeł dźwięku. Wrażenie jest zaburzone ponieważ dolne głośniki mocno dominują nad górnym przeznaczonym do rozmów. Oglądanie filmów polecam albo w słuchawkach, albo z głośnikiem zewnętrznym. W tej kategorii chiński flagowiec ustępuje miejsca przede wszystkim nowemu HTC U12+ czy Samsungom S9, a także S8.

Nieustanny DUŻY minus za brak gniazda 3,5 mm Jack Audio. Nie skoryguje go pojawiająca się i znikająca nie tylko w damskich torebkach przejściówka. Jest ona wtykana do portu ładowania USB typu C, co oznacza wybór między słuchaniem a ładowaniem. Konsekwentnie jestem przeciwniczką takich narzuconych wyborów.

Face ID czyli rozpoznam Cię zewsząd

Coraz więcej osób widzi korzyści z blokowania swoich urządzeń i chronienia danych przed niepożądanymi gośćmi. Bezpieczeństwo zapewniają różne formy blokad. Co ważne wszystkie dostępne w Huawei P20 Pro możliwości: hasło, Face ID i czytnik linii działają bardzo sprawnie, bez zbędnej zwłoki i w różnych warunkach atmosferycznych.

Dopracowane rozwiązanie rozpoznawania twarzy różni się znacząco od największego konkurenta z USA. Po pierwsze, ukrycie się za okularami przeciwsłonecznymi nie zmyli P20 Pro i „otworzy się” przed właściwą osobą. Udało mi się też odblokować P20 podczas czerwcowej ulewy. Po drugie, telefon nie musi być bezpośrednio przed twarzą. Oznacza to, że z kilku kątów odblokujemy telefon z czego korzystałam przede wszystkim prowadząc samochód.

W tych samych okolicznościach korzystałam z komunikacji głosowej, której daleko do ideału, ale nie jest to kwestia rozwiązań Huawei, a samej technologii.

Odblokowywanie twarzą działa bez zarzutów o ile jest dostateczny poziom światła. Nie stanowi to jednak problemu ponieważ można równocześnie korzystać z drugiego biometrycznego „otwieracza” czyli odcisku palca. Znajdujący się tuż pod wyświetlaczem czytnik działa bez zarzutów. Jest szybki, precyzyjny i wymaga niewielkiej części opuszka, żeby wychwycić właściciela. Co znaczące szczególnie latem, także wilgotne dłonie nie są mu straszne!

Mankamentem jest dla wielu osób brak miejsca na kartę microSD. P20 Pro oferuje 128 GB wbudowanej pamięci. Nie jest tajemnicą, że karta jest „zewnętrznym” bankiem danych, co przekłada się na inne wykorzystanie procesora i, a być może – przede wszystkim – akumulatora.

Akumulator o pojemności 4100 mAh nie jest już zaskoczeniem. Spodziewałam się, że Huawei będzie chciał walczyć o prymat w kategorii największej pojemności baterii, która zadba o pełną dobę wytężonej pracy urządzenia. Tymczasem powtórzono rozwiązanie z modelu Mate 10 Pro. Konfiguracja jest wydajniejsza i daje ponad piętnastogodzinne czuwanie przy pracy na urządzeniu przez około 4 godziny w mieszanym trybie łączności internetowej.

Testowanie telefonu latem ma wiele zalet. Zmienne warunki atmosferyczne, tak termiczne jak i oświetleniowe dają szanse na weryfikacje możliwości wyświetlacza. P20 Pro ma bardzo czytelny wyświetlacz w najwyższej jakości, ale…. Bardzo szybko rozładowuje u się akumulator. W tym trybie praca na łączu w technologii LTE będzie trwała niespełna 4 godziny. Dla plażowiczów i miłośników wypoczynku z telefonem to spora wada. Szczególnie, że najnowszy model nie obsługuje ładowania bezprzewodowego. Częściową rekompensatą ma być szybkie ładowanie dające 80 proc. pojemności po godzinie podłączenia do kontaktu.

Z P20 jest jak z ludzkim mózgiem…

Na co dzień kupujący będzie wykorzystywał 5, może w porywach do 10 proc. jego potencjału. Po raz kolejny chiński koncern zaproponował coś czego próżno szukać u innych producentów. Pytanie tylko czy takie poszukiwanie ma sens.  Smartfony mają coraz większe możliwości, ale to ich użytkownik końcowy, klient decyduje o ich wykorzystaniu. Z możliwości tego urządzenia w pełni nie będzie korzystać nikt. Dla wielu klientów decydującym czynnikiem przy wyborze nowego telefonu jest aparat i tutaj Huawei P20 Pro ma wąskie grono konkurentów. Samsung S9 ma słabszy tryb nocny, ale lepiej radzi sobie ze stabilizacją. LG V30 jest świetny jeśli chodzi o zdjęcia panoramiczne, ale ma zdecydowanie słabszy zoom. Pozostali gracze muszą jeszcze udoskonalić swoje propozycje, choć o miejsce w czołówce bije się niedoceniany moim zdaniem flagowiec HTC.

Kwestią indywidualną pozostaje decyzja, który telefon zauroczy bardziej. Huawei ze swoim najwyższym modelem jest przy okazji stosunkowo tani na tej półce urządzeń. Choć „tani” w przypadku wydatku około 3500 złotych to hasło chybione, tym niemniej za Samsunga zapłacić trzeba kolejne 400 złotych, o produkcie Apple’a nie wspominając.

Gadżety
Najdziwniejszy pojazd świata jest sterowany myślami. Sposób na zatłoczone miasta?
Gadżety
Apple szykuje rewolucyjną zmianę. Nadciąga składany iPhone
Gadżety
Sprzedaż pecetów wystrzeli. A ceny? Pojawił się potężny bodziec
Gadżety
Oto nowinki technologiczne, które mają podbić świat. Rusza CES 2024
Gadżety
Zmieniają się przyciski w klawiaturach. „Przełomowy moment w historii Windows"