Fairbnb, nowa platforma, na której można wyszukiwać tanie, krótkoterminowe noclegi dla turystów, wyrasta na konkurenta Airbnb. Nie rywalizuje jednak cenami, ale m.in. innym podejściem do relacji z miastami.
Platforma zapewnia, że nie zależy jej tylko na zysku, ale na przejrzystości, współwłasności i wartości dodanej dla dzielnic. Założyli ją aktywiści miejscy. Wystartowała w kwietniu tego roku.
Korzysta z tego, że Airbnb, największa platforma służąca do krótkoterminowego wynajmu mieszkań i apartamentów, ma kłopoty. Platforma jest skonfliktowana z hotelarzami, urzędami miast i mieszkańcami. W Berlinie jest oskarżana o windowanie cen najmu mieszkań, w Barcelonie o zalanie miasta falą turystów. Z kolei w Paryżu mieszkańcy skarżą się, że krótkoterminowy wynajem mieszkań w centrum sprawia, iż nie starcza ich dla nich. Sprawa jest na tyle poważna, że władze stolicy Francji pozwały platformę i domagają się gigantycznego odszkodowania.
CZYTAJ TAKŻE: Airbnb po strzelaninie kończy z „party houses
Także w Polsce Airbnb nie jest mile widziane przez wiele miast. W Krakowie rajcy chcą ustalić sztywne zasady współpracy z platformą i ograniczyć wynajem. Uciążliwy hałas, wieczne imprezy i tłumy turystów przeszkadzają stałym mieszkańcom kamienic czy bloków.
Wszystko to jest zdaniem twórców Fairbnb do uniknięcia, wystarczy współpracować z władzami lokalnymi. Nowa platformę założyli aktywiści miejscy. Jeden z nich Sito Veracruz, mieszkający w Amsterdamie, od lat obserwuje, jakie spustoszenie w jego okolicy sieje wynajem krótkoterminowy i masowa turystyka.
CZYTAJ TAKŻE: Paryż uderza w Airbnb
Fairbnb nie tylko obiecuje transparentny wynajem we współpracy z lokalnymi władzami, ale także dzielenie się dochodami z miastem i rejestrację przybyłych gości. Platforma ma być współwłasnością mieszkańców i to oni oraz władze dzielnic i miast mieliby decydować, na co przeznaczyć zarobione z wynajmu krótkoterminowego pieniądze. Mogłyby trafić na rozwój terenów zielonych czy placów zabaw. Z założeń wynika, że aż połowa zarobionych pieniędzy ma trafiać do lokalnych społeczności – pisze „The Guardian”.
CZYTAJ TAKŻE: Urlop z Airbnb i kamerą ukrytą w czujniku dymu
Jest też kilka żelaznych zasad dla osób oferujących mieszkania: nie są przyjmowane oferty od firm, ale wyłącznie od osób prywatnych. Te z kolei mogą oferować tylko jeden lokal. Lokalne władze będą mogły sprawdzić, czy faktycznie osoba oferująca na wynajem mieszkanie nie łamie zasad platformy. Pomysłodawcy platformy wystartowali w kwietniu tego roku w pięciu miastach: Amsterdamie, Bolonii, Wenecji, Walencji i Barcelonie. To program pilotażowy, który ma pokazać, jakie są szanse powodzenia takiego projektu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.