– Google jest złe! – krzyczał Jones do Pichaia. Zarzucał prezesowi Google, że jego firma współpracuje z chińskimi władzami i tym samym „wspiera ludobójstwo” oraz „komunistyczną infiltrację USA”. Pichai był tym wyraźnie skonsternowany, nerwowo się uśmiechał i starał się szybko przemknąć do sali, w której miał zostać przesłuchiwany. Jonesa przywołał do porządku strażnik z Kapitolu, zwracając mu uwagę, że „to miejsce publiczne”.
Pichai odpowiadał później na pytania kongresmenów dotyczące zaangażowania w Google w prace dla chińskiego rządu nad ocenzurowaną wyszukiwarką internetową Dragonfly. Szef Google zapewniał, że ten projekt jest bardzo ograniczony a jego firma obecnie nie prowadzi żadnych wspólnych prac z rządem Chin. Kongresmeni dopytywali go również o bezpieczeństwo danych osobowych użytkowników wyszukiwarki Google oraz innych narzędzi tej firmy. Prachai był pytany również o przypadki ograniczania wolności słowa przez serwisy Google.