Indie tworzą swojego Twittera. Ma światowe ambicje

Czy indyjska aplikacja do mikroblogowania Koo może pokonać Twittera? Jej współzałożyciel Mayank Bidawatka uważa, że tak.

Publikacja: 07.02.2022 01:20

Platforma Koo chce mieć w tym roku 100 mln użytkowników  na całym świecie

Platforma Koo chce mieć w tym roku 100 mln użytkowników na całym świecie

Foto: PradeepGaurs - shutterstock

W Indiach Twitter ma niespełna 25 mln użytkowników. Tymczasem Koo zanotował niemal 21 mln pobrań do końca 2021 roku. – Jesteśmy teraz dostępni w dziesięciu językach, w tym w angielskim. W tym roku chcielibyśmy objąć wszystkie 22 oficjalne języki Indii – powiedział BBC Mayank Bidawatka. Centralne biuro firmy znajduje się na południu Indii w mieście Bangalore, wielkim centrum technologicznym.

Aplikacja Koo znalazła się w centrum uwagi w zeszłym roku jako alternatywa dla Twittera po tym, gdy w zeszłym roku wybuchł spór między rządem Indii a amerykańską platformą mikroblogową. Rząd premiera Narendry Modiego poprosił Twittera o zablokowanie kont uznanych za podżegające do przemocy. Twitter początkowo zastosował się do tego, a następnie przywrócił je, powołując się na „niewystarczające uzasadnienie”. Spór trwa nadal, ponieważ rząd zagroził podjęciem kroków prawnych przeciwko pracownikom firmy w Indiach.

Konflikt z Twitterem to element szerszego problemu w Indiach, gdzie rząd wprowadził nowe przepisy dotyczące mediów elektronicznych. Według przeciwników regulacji naruszają one wolność słowa i prywatność użytkowników mediów społecznościowych. WhatsApp pozwał nawet w tej sprawie rząd w Delhi.

Czytaj więcej

Hinduska ofensywa w Dolinie Krzemowej. Nowi szefowie

Zirytowani oporem Twittera i rzekomym nieprzestrzeganiem nowych zasad cyfrowych ministrowie gabinetu i posłowie z Indyjskiej Partii Ludowej premiera Modiego przenieśli się z dnia na dzień do Koo. Sam Modi, który ma ogromną rzeszę fanów na Twitterze, pozostał na platformie.

Serwis Koo, który jest przeznaczony głównie dla użytkowników nieanglojęzycznych w Indiach, został uruchomiony na początku 2020 r. W 2021 r. rozszerzył działalność na Nigerię, kiedy kraj ten zablokował dostęp do Twittera. Do końca 2022 roku chce dotrzeć do 100 milionów użytkowników na całym świecie. Koo przyciągną na platformę gwiazdy krykieta i Bollywood, oczekując, że do końca roku liczba 5000 „celebryckich kont” potroi się.

Z drugiej strony platforma jest oskarżana o promowanie rządowej propagandy i pozostawianie bez reakcji antymuzułmańskiej mowy nienawiści. Media społecznościowe stały się kolejnym polem bitwy w mocno spolaryzowanych Indiach, a zwolennicy hinduskiego nacjonalizmu Partii Ludowej od dawna oskarżani są o trolowanie wszystkich, którzy krytykują rząd Modiego – informuje BBC. Regulamin platformy Koo wyraźnie zabrania szerzenia nienawiści oraz treści dyskryminujących lub obraźliwych. Jednak moderacja jest trudna, podobnie jak w przypadku Twittera, ponieważ informacje pojawiają się sekundy od napisania wiadomości. Jedyna interwencja jest możliwa już po publikacji. Bidawatka uważa, że problem należy rozwiązać przy użyciu technologii, a nie moderatorów, oraz angażując społeczność użytkowników do oznaczania postów, które uznają za „toksyczne”. Zdaniem twórcy platformy, mimo iż jest na niej obecnych wielu ministrów i posłów partii rządzącej, to trudno Koo nazwać „salonem prawicowych, antyliberalnych” polityków, ponieważ konta mają tam także liderzy 19 partii opozycji – w tym szefowie największej partii opozycyjnej Indyjskiego Kongresu Narodowego.

Jednak według Nikhila Pahwa, działacza na rzecz praw cyfrowych, rząd Modiego ma interes w tym, by promować Koo jako rodzimą, a nawet „nacjonalistyczną” alternatywę dla Twittera. Tworzy w ten sposób dla siebie „miękkie miejsce do lądowania”, na wypadek, gdyby w przyszłości pojawiła się potrzeba zablokowania Twittera.

W Indiach Twitter ma niespełna 25 mln użytkowników. Tymczasem Koo zanotował niemal 21 mln pobrań do końca 2021 roku. – Jesteśmy teraz dostępni w dziesięciu językach, w tym w angielskim. W tym roku chcielibyśmy objąć wszystkie 22 oficjalne języki Indii – powiedział BBC Mayank Bidawatka. Centralne biuro firmy znajduje się na południu Indii w mieście Bangalore, wielkim centrum technologicznym.

Aplikacja Koo znalazła się w centrum uwagi w zeszłym roku jako alternatywa dla Twittera po tym, gdy w zeszłym roku wybuchł spór między rządem Indii a amerykańską platformą mikroblogową. Rząd premiera Narendry Modiego poprosił Twittera o zablokowanie kont uznanych za podżegające do przemocy. Twitter początkowo zastosował się do tego, a następnie przywrócił je, powołując się na „niewystarczające uzasadnienie”. Spór trwa nadal, ponieważ rząd zagroził podjęciem kroków prawnych przeciwko pracownikom firmy w Indiach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Globalne Interesy
Ludzie wyginą jak dinozaury? Powstaje system obrony przed kosmicznym zagrożeniem
Globalne Interesy
CrowdStrike zablokował systemy Microsoft. Potężna awaria na całym świecie
Globalne Interesy
OpenAI rozpoczyna wojnę, wprowadzając nowy model ChatGPT. Jest tańszy i szybszy
Globalne Interesy
Elon Musk zabiera swoje firmy z Kalifornii. Podał szokujący powód
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Globalne Interesy
Rosyjski gigant ucieka z USA. Niedostępne oprogramowanie i zwolnienia pracowników