Na liście są obecni prezydenci Francji i USA - Emmanuel Macron i Joe Biden, czy była komisarz UE Neelie Kroes. W całej sprawie, którą bada International Consortium of Investigative Journalists (ICIJ - Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych), są też polskie wątki. Jak pisze ICIJ, gdy Uber starał się wejść do Polski, Bartosz Kwiatkowski, który był wówczas konsultantem Ubera, prosił głównego lobbystę koncernu Marka MacGanna o wskazówki działania. Ten miał mu odpisać, że – jak na wszystkich rynkach, musi liczyć się z „prawną burzą”, jaka wybuchnie po starcie usługi przewozowej. Sam Kwiatkowski powiedział ICIJ, że „zespół ekspertów przeprowadził szerokie dyskusje” na temat tego, jak radzić sobie z funkcjonowaniem usługi na rynku w kontekście obowiązującego prawa, które wówczas nie było gotowe do działania takiej platformy. Protesty taksówkarzy i wyzwania regulacyjne nad Wisłą, ale i na innych rynkach, sprawiły, że kierownictwo Ubera w jednej z wewnętrznych prezentacji ten etap wchodzenia na rynek i towarzyszące temu problemy nazwała wprost jako „piramidą gówna”.

W kontekście polskiego wątku afery Ubera, choć ICIJ o tym nie wspomina, warto przypomnieć także kontrowersyjny list ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Była to jawna interwencja w działania legislacyjne polskiego rządu. I trzeba dodać skuteczna, bo powstrzymała niekorzystne dla Ubera przepisy.

W 2018 r. Mosbacher napisała do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka list, w którym domagała się odstąpienia od przepisów utrudniających działalność amerykańskiej firmy. W korespondencji ujawnionej wówczas przez „Fakt”, ambasador sugerowała, że wdrożenie projektowanej ustawy może zamrozić amerykańskie inwestycje w Polsce. A przypomnijmy, że właśnie wtedy, pod wpływem nacisków ze strony taksówkarzy, resort zaostrzył treść noweli ustawy transportowej. Nie wiadomo, czy w rezultacie interwencji ambasador, ale projekt został zamrożony. Najpierw leżał w szufladach resortu ministra Adamczyka, potem parę miesięcy czekał aż zajmie się nim rząd.

Czytaj więcej

Politycy pomogli Uberowi pokonać taksówkarzy. Wyciek dokumentów

Georgette Mosbacher interweniowała w obronie Ubera po tym, jak „Rzeczpospolita” 19 października 2018 r. ujawniła, że – na dzień przed protestami taksówkarzy w Warszawie przeciwko tej firmie – do Rady Ministrów trafił „podmieniony” projekt ustawy o transporcie. MI przesłało kompletnie inną wersję przepisów, niż ta, która powstała w wyniku wcześniejszych uzgodnień społecznych. Wprowadzała ona regulacje, które w praktyce uniemożliwią działanie w Polsce takim firmom jak amerykański Uber, czy estoński Taxify (dzisiejszy Bolt). Alex Kartsel, ówczesny szef Taxify na Polskę, wskazywał, że taka szybka zmiana projektu na dzień przed protestem taksówkarzy w Warszawie może sugerować, iż miał on uspokoić tę grupę społeczną. Chodziło o politykę. Miało to bowiem miejsce na kilka dni przed wyborami samorządowymi. „Rzeczpospolitej” udało się ustalić, że na 12 godzin przed rozpoczęciem protestu przeciwko przewoźnikom przedstawiciele taksówkarzy zostali zaproszeni do siedziby ministra infrastruktury, gdzie spotkali się z wiceszefem resortu Markiem Chodkiewiczem. Rozmowy dotyczyły projektu ustawy, choć na spotkaniu zabrakło przewoźników.