Zhao Weiguo był prezesem producenta chipów komputerowych Tsinghua Unigroup. W oświadczeniu Centralna Komisja Kontroli Dyscypliny twierdzi, że „państwową firmę, którą zarządzał, traktował jak swoje prywatne lenno”. Miał przekazać dochodowe firmy swoim krewnym i przyjaciołom oraz kupował towary i usługi od firm zarządzanych przez nich po cenach znacznie wyższych niż rynkowe. Sprawą zajmuje się obecnie prokuratura – pisze BBC.
Sprawa jest tym boleśniejsza dla władz w Pekinie, że Tsinghua Unigroup była kiedyś filią prestiżowego Uniwersytetu Tsinghua, do którego uczęszczał prezydent Xi Jinping. W ciągu ostatniej dekady wspierana przez państwo firma dokonała serii przejęć i stała się jednym z wiodących chińskich producentów chipów. Jednak pod kierownictwem Zhao zadłużyła się i nie wywiązał się z kilku płatności obligacji w 2020 r. Firma zakończyła 20-miesięczną restrukturyzację w lipcu ubiegłego roku. Dzięki temu znalazł się pod kontrolą konsorcjum kierowanego przez dwie wspierane przez państwo firmy venture capital. Mniej więcej w tym czasie Zhao ustąpił ze stanowiska szefa Tsinghua Unigroup. Chińskie media poinformowały, że został zabrany z domu przez władze w celu przeprowadzenia dochodzenia. Kilka innych wiodących postaci w chińskim przemyśle półprzewodników również zostało objętych dochodzeniem.