Były komendant Straży Przybrzeżnej powiedział, że jest mało prawdopodobne, aby operator statku musiał zapłacić władzom USA koszty akcji poszukiwawczej, która można już uznać raczej za operację poszukiwania ciał. Straż przybrzeżna traktuje sytuację tak, jakby pomogła komuś uratować życie, wiec byłoby to niezwykłe, gdyby firma zarządzająca statkiem musiała zwrócić USA pieniądze.
Władze USA i Kanady wysłały już co najmniej jedną łódź podwodną, kilka samolotów i boje sonarowe do poszukiwań łodzi podwodnej, która zaginęła w niedzielę w drodze do wraku Titanica. Chris Boyer, dyrektor wykonawczy National Association for Search and Rescue, powiedział "The New York Times", że misja „prawdopodobnie będzie kosztować miliony”.
Czytaj więcej
Amerykańska straż przybrzeżna ogłosiła, ze prawdopodobnie szczątki łodzi Titan zostały odkryte w obszarze poszukiwań w pobliżu wraku Titanica.
Admirał Paul Zukunft, który wcześniej dowodził strażą przybrzeżną, powiedział gazecie "Post", że OceanGate Expeditions, firma organizująca wycieczki łodzią podwodną, nie będzie zobowiązana do zwrotu kosztów rządowi USA. - To nie różni się niczym od sytuacji, gdy prywatny obywatel wychodzi w morze, a jego łódź tonie. Wychodzimy i go odzyskujemy. Nie wystawiamy rachunku po fakcie – powiedział Zukunft.
OceanGate pobiera od każdego 250 tys. dol. za obejrzenie Titanica, który spoczywa około 4 km pod wodą. Łódź podwodna o nazwie Titan jest wykonana z włókna węglowego i zacząła odbywać coroczne wycieczki w 2021 roku. Zaginęła podczas trzeciej wyprawy.