Główny udziałowiec Twittera zdecydował o tymczasowym ograniczeniu liczby postów, które użytkownicy aplikacji mogą przeczytać w serwisie społecznościowym. Eksperci nie mają wątpliwości, że to raczej nie będzie magnesem dla pieniędzy reklamodawców.

W weekend wielu użytkowników miało problem z dostępem do Twittera. Pojawiał się komunikat o błędzie, a popularna witryna nie była w stanie pobierać nowych tweetów. Spore zamieszanie po kilku godzinach wyjaśnił sam właściciel platformy – Musk napisał na Twitterze, że serwis zastosował „tymczasowe ograniczenia w celu rozwiązania problemu ekstremalnego poziomu zbierania danych i manipulacji systemem”. O co chodzi?

Elon Musk wprowadza limity na posty

Otóż Musk zdecydował, że użytkownicy będą mieli ograniczoną liczbę postów, które mogą czytać. Zweryfikowane konta mają limit 6 tys. tweetów dziennie. Pozostali mogą liczyć na dostęp do dziesięciu razy mniej postów. Z kolei w przypadku nowych, niezweryfikowanych kont, przeczytać będzie można ich ledwie 300.

Czytaj więcej

Twitter ujawnia plany rozwoju. Czy odbije się od dna?

Musk wprowadzając limity walczy z tzw. data scrapingiem. To automatyczne pobierania danych ze stron internetowych za pomocą specjalnych narzędzi i programów komputerowych (informacje są gromadzone do dalszego przetwarzania lub analizowania). Właściciel Twittera twierdzi, że serwis masowo wykorzystują w ten sposób m.in. firmy zajmujące się sztuczną inteligencją (do szkolenia modeli AI). Tyle że zastosowane przez Muska lekarstwo może okazać się bardziej szkodliwe niż choroba. Tak uważają przynajmniej eksperci cytowani przez agencję Reuters. Limity ograniczą bowiem użytkownikom oglądanie również postów reklamodawców. Yaccarino starała się naprawić relacje z partnerskimi firmami po tym, jak Musk kupił w ubiegłym roku. Twittera. Teraz to będzie wyjątkowo trudne. Mike Proulx, dyrektor ds. badań w firmie Forrester, mówi wprost: deficyt zaufania reklamodawców stał się jeszcze większy. – Te działania, z pewnością, nie ułatwią przekonania reklamodawców do powrotu – potwierdziła Reutersowi Jasmine Enberg, główna analityk w Insider Intelligence.