Starliner Boeinga wraz z astronautami utknął w kosmosie. To „pechowy” statek

Astronauci testujący nowy statek kosmiczny Starliner wciąż nie mogą rozpocząć podróży powrotnej z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ze względu na usterki. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i jak wrócą. Ta misja może Boeinga bardzo drogo kosztować.

Aktualizacja: 02.07.2024 09:15 Publikacja: 26.06.2024 14:22

Starliner zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i tam obecnie przebywa załoga Starlin

Starliner zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i tam obecnie przebywa załoga Starlinera

Foto: NASA

Powrót statku na Ziemię został opóźniony z powodu problemów z układem sterowania i wycieków helu, który jest potrzebny do wtłaczania paliwa do układu napędowego. Wysiadło 5 z 28 silników sterujących. NASA dokonuje teraz przeglądu problemów technicznych przed podjęciem decyzji, kiedy zabrać astronautów do domu. Steve Stich, kierownik NASA Commercial Crew Program, powiedział, że usunięcie usterek może potrwać kilka tygodni, a agencja rozważa wydłużenie czasu trwania misji do 90 dni (miała trwać 8 dni). Działanie takich silników ma zostać sprawdzone też na Ziemi.

Agencja kosmiczna przekonuje, że Suni Williams i Butch Wilmore nie znajdują się w niebezpieczeństwie. Ale powstają pytania, co poszło nie tak ze statkiem kosmicznym i co dalej. I dlaczego pech wciąż prześladuje Starlinera, który już od kilku lat doświadcza niezliczonych opóźnień i problemów technicznych? Obecny lot został pierwotnie zaplanowany na 6 maja, ale został przesunięty w związku z problemem z zaworem tlenowym w rakiecie Atlas V i wycieku tlenu.

Problemy ze Starlinerem. Dlaczego astronauci nie mogą wrócić?

CST-100 Starliner został wystrzelony 5 czerwca pomimo niewielkiego wycieku helu. Hel służy do tłoczenia paliwa do systemów sterów strumieniowych używanych do manewrowania w przestrzeni kosmicznej i zwalniania w celu ponownego wejścia w atmosferę ziemską. Wyciek był niezwykle mały i uznano, że nie będzie miał wpływu na misję, więc wystrzelono statek w kosmos. Zabrał łącznie około 350 kilogramów ładunku, w tym żywność, środki medyczne, sprzęt fotograficzny czy urządzenie do przekształcania moczu załogi stacji z powrotem w wodę do picia.

Jednak podczas misji doszło do czterech kolejnych wycieków helu i pięć z 28 silników manewrowych zostało wyłączonych podczas podejścia do stacji kosmicznej, z czego cztery zostały już ponownie uruchomione.

Misja miała trwać osiem dni, ale termin powrotu przesunięto ze względu na konieczność zbadania przyczyn problemów przez inżynierów. W końcu 18 czerwca NASA ogłosiła, że Starliner rozpocznie podróż do domu w środę 26 czerwca, ponieważ wycieki nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa astronautów „Do normalnego zakończenia misji potrzeba tylko siedmiu godzin swobodnego lotu, a Starliner ma obecnie wystarczającą ilość helu w zbiornikach, aby zapewnić 70 godzin swobodnego lotu po odłączeniu się od stacji” – podała agencja na blogu.

Jednak kilka dni przed tą datą, po spotkaniach na wysokim szczeblu, NASA doszła do wniosku, że planowany powrót powinien odbyć się w lipcu. NASA stwierdziła, że inżynierowie pokładowi chcą dotrzeć do źródła usterek, zanim ponownie statek wejdzie w atmosferę ziemską. Agencja Reuters spekulowała, że może to być 6 lipca, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Statek może przebywać w kosmosie w normalnym trybie 45 dni, czyli do 20 lipca i kolejne 72 dni w trybie zasilania rezerwowego.

Plan awaryjny i misja ratunkowa dla astronautów NASA?

Wszystko to rodzi pytania, czy mimo wycieku statek w ogóle powinien startować w kosmos. - Być może nie uwzględniono w wystarczającym stopniu nasilenia wycieku po wystrzeleniu. Jest to coś, co prawdopodobnie powinny były zrobić NASA i Boeing – zastanawia się Adam Baker, szef Rocket Engineering, brytyjskiej firmy specjalizującej się w systemach napędu rakietowego, cytowany przez BBC. - Ale byłoby to niezwykle kosztowne, ponieważ wymagałoby zdjęcia rakiety z platformy startowej i wyjęcia układu napędowego ze statku kosmicznego.

Czytaj więcej

Ameryka wstaje z kolan. Koniec z kłopotliwym uzależnieniem od Rosji w kosmosie

Dziennikarze BBC dotarli również do Simeona Barbera, naukowca zajmującego się przestrzenią kosmiczną na Open University, który twierdzi, że kolejną kwestią wymagającą sprawdzenia jest to, dlaczego problemów tych nie wykryto w żadnym z dwóch poprzednich testów w locie Starlinera bez załogi. - Problemy, które zaobserwowaliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni, nie są takie, jakich byśmy się spodziewali na tym etapie programu rozwoju Starlinera. Tak fundamentalne kwestie powinny już być rozwiązane – mówi.

Dla NASA kluczową kwestią jest identyfikacja podstawowej przyczyny wycieków helu i problemów ze sterami strumieniowymi. Dopóki to nie zostanie zrobione, zdaniem Simona Barbera wszelkie analizy ryzyka bezpiecznego powrotu astronautów i wszelkie plany awaryjne będą niekompletne.

Czy może pojawić się konieczność wysłania misji ratunkowej? W ostateczności NASA i Boeing mogą zabrać swoich astronautów kapsułą Dragon firmy SpaceX, co byłoby dla Boeinga niezwykle krępujące, wręcz upokarzające, bo to jego konkurent w działalności kosmicznej. Dragon, który przetransportował czterech astronautów na stację w marcu i jest zadokowany do ISS, jest w stanie zmieścić więcej osób w nagłych wypadkach.

Jednak zdaniem Bakera takiej konieczności jeszcze nie ma. - W przypadku nowych statków kosmicznych należy spodziewać się nieoczekiwanego. Nie sądzę, aby był to poważny problem. Należy go przeanalizować i naprawić przed następnym lotem z załogą – uspokaja Baker.

Kluczowa misja Starlinera dla Boeinga i USA

Poza tym załoga znajduje się na pokładzie ISS z dużą ilością zapasów. Zapewne i NASA i Boeing dmuchają jednak na zimne. Stawka jest bowiem wysoka. Boeing desperacko musi zademonstrować, że może bezpiecznie latać astronautów i przezwyciężyć rodzaje wyzwań technicznych, które nękają statek kosmiczny — a także komercyjny oddział lotniczy firmy. Boeing wydał na program Starliner już około 1,5 miliarda dolarów powyżej planu (wcześniej dostał na ten cel 4,5 mld dol. od NASA).

Czytaj więcej

Napęd WARP ze Star Treka to nie science fiction. Otwarcie wrót do podboju kosmosu

Z kolei dla NASA celem jest uniezależnienie Ameryki od Rosji w misjach rotacyjnych i zaopatrzeniowych. Po zakończeniu programu wahadłowców jedynym sposobem na przewiezienie załogi do własnego laboratorium na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej było płacenie około 80 milionów dolarów za miejsce w rosyjskiej kapsule Sojuz, której konstrukcja ma już z grubsza 60 lat. W sumie USA zapłaciły Rosji już prawie 2 mld dol. Starliner to kapsuła załogowa wielokrotnego użytku, która ma ten problem rozwiązać. Podobnie jak kapsuła Dragon, którą z powodzeniem testuje SpaceX Elona Muska. NASA stawia na oba rozwiązania, nie chcą się uzależniać, podobnie jak wcześniej od Rosji, od jednego dostawcy.

Powrót statku na Ziemię został opóźniony z powodu problemów z układem sterowania i wycieków helu, który jest potrzebny do wtłaczania paliwa do układu napędowego. Wysiadło 5 z 28 silników sterujących. NASA dokonuje teraz przeglądu problemów technicznych przed podjęciem decyzji, kiedy zabrać astronautów do domu. Steve Stich, kierownik NASA Commercial Crew Program, powiedział, że usunięcie usterek może potrwać kilka tygodni, a agencja rozważa wydłużenie czasu trwania misji do 90 dni (miała trwać 8 dni). Działanie takich silników ma zostać sprawdzone też na Ziemi.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Globalne Interesy
Polska żąda ceł na produkty z chińskich platform e-handlu. Temu i Shein na celowniku
Globalne Interesy
Numer 1 w AI będzie korporacją nastawioną na zysk. Odchodzą kluczowi menedżerowie
Globalne Interesy
YouTube Premium zmienia ceny. Duże podwyżki w Europie. Co z Polską?
Globalne Interesy
Elon Musk publikuje listę sponsorów Trumpa i Harris. Stawia poważne zarzuty
Globalne Interesy
Apple i Samsung mają problem. Twórca ChatGPT szykuje „iPhone'a sztucznej inteligencji”