Rosnące ceny sprawiają, że Polacy częściej rezygnują ze streamingu. W odpowiedzi powstają oferty z kilkoma platformami w pakiecie. Stawką jest cyrograf nawet na dwa lata.
Marka Netflix stała się w niektórych polskich domach synonimem internetowej biblioteki z filmami i serialami. „Włącz mi tego netfliksa”, „oglądaliśmy na netfliksie” – mówi pani domu w wieku 70+ niezależnie od tego, czy oglądała film właśnie na tej, czy jednak na innej platformie streamingowej.
Czytaj więcej
Debiut SkyShowtime w Polsce udał się nadspodziewanie. – Z powodu coraz silniejszej konkurencji konkurencji Netflix odłoży blokowanie współdzielenia kont – sądzą analitycy.
To może być kwestia kompetencji cyfrowych, ale konkurentom amerykańskiego pierwowzoru platformy streamingowej powinno powiedzieć jedno: w szybko starzejącym się polskim społeczeństwie mają sporo do zrobienia. Od lidera, Ntfliksa, dzieli je przepaść – pokazują najnowsze badania Nielsena (The Gauge, październik 2024) czy K+Research (dla firmy telekomunikacyjnej Nexera). Nie bez powodu Amazon, właściciel platformy Prime Video, postanowił, że tym razem konferencja Prime’a poświęcona nowościom filmowym na 2025 r. odbędzie się w Warszawie i podkreśla, że Polska stała się tym samym strategicznym europejskim rynkiem giganta. Co ciekawe, zapewnił nas, że obecnie nie planuje zmian cen.
Kto podniósł ceny w streamingu?
To rzadkość. O ile bowiem platformy streamingowe walczą o uwagę widzów reklamami i nowymi tytułami, to ceny poszły w tym roku w górę. Zaczęło się od debiutu platformy Max, która zastąpiła HBO Max i dodano do niej zasoby Playera, którego użytkowników zaczęto przenosić do Maksa (wszystkie należą do Warner Bros. Discovery). Ofertę Max oparto na trzech różnych abonamentach. Za najtańszy – ale z reklamami, formą kosztu dla widza – trzeba zapłacić podobnie jak za promocyjny dostęp do HBO Max (19,99 zł). Pozostałe dwa, bez reklam: 29,99 zł i 49,99 zł.