Wczesnym rankiem w dniu inauguracji Donalda Trumpa mężczyzna ubrany w długi czarny płaszcz i z maską na twarzy pchał po chodniku wózek, kierując się w stronę salonu Tesli w Salem koło Bostonu na wschodnim wybrzeżu USA. Potem jeden po drugim wyjmował ręcznie robione koktajle Mołotowa, podpalał je i rzucał w okna salonu. Kiedy przyjechała policja z Salem, salon był zdewastowany, a stojący przed nim sedan Tesli płonął. Cała scena została uchwycona przez kamery monitoringu. Straty wyniosły pół miliona dolarów, siedem pojazdów zostało uszkodzonych, a jeden całkowicie zniszczony. Po miesiącu ten sam człowiek, którego policja zidentyfikowała jako mieszkańca Salem Adama Lansky’ego, wrócił, tym razem z karabinem półautomatycznym, i zaczął strzelać do salonu i stojących w nim aut. „The Guardian” zebrał wiele przykładów tego typu incydentów, których ofiarą padły salony i samochody Tesli oraz stacje ładowania tej firmy. Było ich co najmniej kilkadziesiąt tylko w samej Ameryce.
Czy Elon Musk oszalał? Dlaczego szkodzi swojemu biznesowi?
Skąd ta nienawiść wobec produktów firmy jeszcze kilka lat temu podziwianego miliardera? Odpowiedź jest dość prosta. Elon Musk wszedł mocno w politykę, a kupionego Twittera (X) zamienił w tubę do promowania kontrowersyjnych, często ekstremistycznych poglądów, atakowania domniemanych wrogów oraz siania dezinformacji. Zaczął nawet prowadzić własną politykę międzynarodową, brutalnie atakując Ukrainę i jej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego (łaskawie proponując mu nawet „amnestię” za oddanie władzy). Naraził się Ukraińcom, ale i np. Niemcom, ostentacyjnie popierając Alternatywę dla Niemiec. Najbardziej jednak dał popalić amerykańskim urzędnikom, zwalniając dziesiątki tysięcy z nich jako szef tak zwanego „departamentu efektywności rządu” (Doge).
Czytaj więcej
Fala awarii blokujących działanie dawnego Twittera, z którymi w ostatnich kilkudziesięciu godzinach boryka się Elon Musk, jest dziełem cyberprzestępców z The Dark Storm Team. Palestyńscy i propalestyńscy hakerzy właśnie się przyznali do uderzenia w X.
Wywołało to sprzeciw i krytykę w USA i wielu innych krajach. Tysiące osób wzięło już udział w pokojowych protestach pod salonami Tesli. Protesty te rozrosły się od garstki ludzi w miastach takich jak San Francisco skandujących „Elon Musk musi odejść” do masowych demonstracji w całych Stanach Zjednoczonych, pełnych zespołów grających na żywo czy ludzi w kostiumach parodiujących Muska. Viralem stała się naklejka na samochody posiadacza tesli w Niemczech Patrika Schneidera: „I bought this before Elon went crazy” – Kupiłem to, zanim Elon oszalał.
Protesty z czasem uległy radykalizacji, pojawiły się koktajle Mołotowa czy malowanie sprayem swastyk na obiektach Tesli od Nowego Jorku po Nowy Meksyk. Jak podaje „The Guardian”, podpalono ponad 20 salonów Tesli i stacji ładowania. Dziesiątki właścicieli samochodów zostało obrzuconych jajkami, serem, a liczne auta zostały po prostu obsikane.