Sprawę ujawnił „Financial Times”. Wedle informacji gazety do WhatsAppa włamał się „wyrafinowany” zespół hakerów. Skorzystali z rozwiązań izraelskiej firmy NSO, która znana jest z tego, że pracuje na zlecenie rządów. Na ich potrzeby dostarcza programy szpiegujące. Umożliwiają one dostęp do kamery i mikrofonu w telefonie. Co więcej, pozwalają też przechwytywać wiadomości, SMS-y, maile i dane o lokalizacji. Kto był celem, ile telefonów udało się zhakować, jakie rozmowy z WhatsAppa trafiły do osób trzecich i na czyje zlecenie działali cyberprzestępcy? Tego na razie nie wiadomo.
CZYTAJ TAKŻE: Posłowie chcą, by służby się przyjrzały, jak politycy korzystają z komunikatorów
WhatsApp uchodził dotąd za jeden z bezpieczniejszych komunikatorów. Aplikacja należąca do Facebooka szyfruje treści, ale mimo to hakerzy zdołali przeniknąć do smartfonów korzystających z tego komunikatora. Wykorzystywali do tego połączenie głosowe. Wystarczyło otrzymać połączenie z nieznanego numeru, by sprzęt został „zainfekowany”.
Przedstawiciele firmy przyznają, że doszło do takiego włamania, a ofiarą mogła paść nieokreślona liczba telefonów. WhatsApp lukę tę odkrył na początku maja.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski komunikator Telegram może zatopić Macrona. Kto za nim stoi?