Obecne, ekspresowe przejście na działanie w trybie kryzysowym, a raczej w tryb cyfrowy, częściowo zdało egzamin. Analizy przeprowadzone przez ekspertów Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) i Politechniki Gdańskiej (PG) pokazują, że podstawowe rozwiązania technologiczne, pozwalające np. na zdalną pracę, naukę i telemedycynę, są akceptowane przez społeczeństwo.
CZYTSJ TAKŻE: W Polsce siadła sprzedaż komputerów. Zaskakujący hit
– Aż 87 proc. respondentów uważa, że zaawansowane technologie mogą pomagać w ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Niemniej jednak, jeśli przyjrzeć się wynikom cząstkowym, to sytuacja nie jest już tak oczywista, jak mogłoby się wydawać – mówi dr Dorota Sikora-Fernandez z Katedry Zarządzania Miastem na UŁ.
Podstawowe rozwiązania technologiczne, pozwalające np. na zdalną pracę, naukę, ewentualnie telemedycynę, zostały w czasie pandemii zaakceptowane przez szerokie grono użytkowników – 65 proc. respondentów ma dostęp do zdalnych usług medycznych (choć głównie są to konsultacje medyczne przez telefon), ponad 60 proc. pracuje zdalnie, a prawie 70 proc. wskazało, iż ma możliwość zdalnego zrealizowania sprawy w urzędzie.
– Nie są to jednak rozwiązania, które w trzeciej dekadzie XXI w. zaskakują swoją innowacyjnością – ocenia Sikora-Fernandez. I wskazuje, że w badaniach zapytano też o inne, bardziej zaawansowane technologicznie i jednocześnie dość kontrowersyjne działania władz publicznych, takie jak np. noszenie elektronicznych opasek lokalizujących i przesyłających dane biomedyczne odpowiednim służbom, mikroczipy o podobnych funkcjach, czy tzw. technologie ubieralne (z ang. wearables), służące do zdalnej diagnostyki medycznej.