Jak należy rozumieć pojęcie suwerenności cyfrowej? Chyba trudno to określić zero-jedynkowo?
Tak, to prawda. Jeśli mówimy o usługach, szczególnie chmurowych, takich, gdzie przechowujemy i przetwarzamy dane, to zawsze pojawia się kwestia suwerenności cyfrowej. Żeby nie wpaść w króliczą norę, spróbujmy ująć rzecz krótko – jest to po prostu możliwość sprawowania kontroli nad miejscem i sposobem przechowywania oraz przetwarzania danych.
Jest to również kwestia osiągnięcia pewnego rodzaju niezależności technologicznej.
Jak należy to rozumieć?
Widzę tu dwa kluczowe aspekty, na które należy zwrócić uwagę. Po pierwsze, chodzi o to, aby zabezpieczyć się przed sytuacją, w której ktoś mógłby odciąć nam dostęp do technologii, na której w dużej mierze polegamy. To kwestia prewencji i minimalizowania ryzyka. Po drugie, równie ważne jest to, aby poradzić sobie w sytuacji, gdyby takie odcięcie faktycznie miało miejsce. To aspekt zarządzania kryzysowego i reagowania na już zaistniałe zdarzenia.
Jak suwerenność cyfrowa docelowo powinna wyglądać, w którym miejscu jesteśmy jako kraj i UE?
Niezaprzeczalnie obecnie obserwujemy w Europie bardzo wysoki poziom świadomości w zakresie ochrony danych i suwerenności cyfrowej. Klienci, zarówno komercyjni jak i publiczni, wymagają w tym obszarze coraz więcej od dostawców usług cyfrowych. Gdzie jesteśmy w tym procesie? W mojej ocenie zaszliśmy już naprawdę daleko. Jeśli cofnę się pamięcią pięć lat wstecz, kiedy startowały duże inicjatywy, takie jak Road to Cloud zapoczątkowany przez PKO BP, to był to czas pełen niewiadomych, pojawiało się sporo obaw, a jeszcze więcej pytań i domysłów.
Czytaj więcej
Z punktu widzenia osoby pracującej w branży nowych technologii jest to miejsce wyjątkowe. To tu d...