Do tej pory wielu osobom drony kojarzyły się z prezentem dla nastolatka zafascynowanego lotnictwem czy z zabójczą bronią wykorzystywaną przez wojsko. I nie bez powodu. Rynek latających zabawek to prężna gałąź przemysłu, która – wedle prognoz – ma rosnąć do 2022 r. w tempie ponad 17 proc. rocznie. Z kolei o militarnych bezzałogowcach w ostatnim czasie jest wyjątkowo głośno – wystarczy wspomnieć wrześniowy atak takich maszyn na rafinerię w Arabii Saudyjskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Była programistka Google: autonomiczne drony z AI sprowokują wojnę
Nieco w cieniu rozwija się jednak cała masa innych zastosowań bezzałogowych statków powietrznych (BSP). Sięgają po nie choćby rolnicy w celu planowania upraw i precyzyjnych zasiewów, wykorzystywane są też do inspekcji infrastruktury – rurociągów, linii energetycznych, a także w budownictwie, m.in. do projektowania, nadzoru projektów, monitoringu nieruchomości, inwentaryzacji prac oraz tworzenia modeli 3D. Ale zastosowań BPS jest znacznie więcej. I wciąż ich szybko przybywa.
Latający respirator
Firma kurierska UPS z początkiem października otrzymała od FAA, czyli Federalnej Administracji Lotnictwa, certyfikat Part 135 Standard, który upoważnia spółkę do wykorzystania dronów jako latających robokurierów. Na razie nie będą dostarczać milionom Amerykanów paczek z towarami zamówionymi online (realizacja wizji Amazona wciąż nie została nigdzie na świecie wdrożona na szeroką skalę). UPS skupi się na transporcie leków i próbek medycznych do szpitali. Koncern logistyczny wykonał już zresztą pierwsze loty tego typu, dostarczając przesyłkę do szpitala WakeMed Raleigh Campus w Karolinie Północnej. Dron firmy Matternet, a właściwie quadrocopter (czterowirnikowiec), poleciał w systemie BVLOS, czyli poza zasięgiem wzroku operatora. Test wypadł pomyślnie.
CZYTAJ TAKŻE: Drony będą miały tablice rejestracyjne