Miasta pełne kamer przemysłowych, systemy rozpoznawania twarzy oparte na sztucznej inteligencji, algorytmy analizujące media społecznościowe i różnego rodzaju bazy danych… Te technologie bardzo pomagają w walce z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną, ale również utrudniają agentom tajnych służb wykonywanie ich zadań.
Amerykańskie służby specjalne zauważyły, że ich agenci nie są już fizycznie śledzeni w 30 krajach. Funkcję „ogona” podążającego za szpiegami skutecznie przejęły bowiem systemy nadzoru elektronicznego instalowane na ulicach miast. Niektórzy funkcjonariusze wywiadu działają więc w innych krajach pod własnymi nazwiskami, gdyż zdają sobie sprawę, że próba występowania pod fałszywą tożsamością nie będzie skuteczna.
CZYTAJ TAKŻE: FBI rekrutuje rosyjskich szpiegów przez Facebooka
– Bardzo niewielu ludzi, być może jacyś pasterze w Afganistanie, nie zostawia śladu cyfrowego. Tworzy to dobre możliwości do identyfikowania złych ludzi. Ale też rodzi prawdziwe wyzwania, by zapobiegać identyfikacji naszych ludzi – twierdzi Jim Himes, amerykański kongresmen.
Fundamenty rzemiosła szpiegowskiego zostały zdruzgotane