Dania matecznikiem cobotów. Te roboty to przyszłość przemysłu

Odense, trzecie pod względem wielkości miasto w Danii, chce być jednym z globalnych liderów technologii robotycznych. Dlatego stworzyło klaster dla firm specjalizujących się w tego typu rozwiązaniach dla bardzo różnych dziedzin przemysłu.

Publikacja: 19.11.2019 10:50

Dzięki robotowi współpracującemu pracownicy firmy Plus Pack przenoszą
o 145 kg mniej produktów na go

Dzięki robotowi współpracującemu pracownicy firmy Plus Pack przenoszą o 145 kg mniej produktów na godzinę

Foto: Jeremi Jędrzejkowski

– Klaster rozwija się bardzo szybko. Miasto w ostatnich latach zainwestowało 20 mln euro w cały biznesowy ekosystem robotyczny. Wsparło m.in. Odense Robotics StartUp Hub – mówi Joost Nijhoff, szef Invest in Odense, podlegającej ratuszowi jednostki mającej na celu przyciąganie inwestorów.

Efekt? Dziś w klastrze działa ok. 130 firm i 115 dostawców. – Wszystkie działające tu firmy prowadzą działalność o zasięgu globalnym. I anioły biznesu oraz fundusze venture capital z całego świata uznały, że to świetne miejsce do inwestycji – mówi Joost Nijhoff. – Jednak w przemyśle robotycznym to nie pieniądze są problemem. Największym wyzwaniem staje się dziś znalezienie talentów. I to na tym się skupiamy. Rywalizujemy z najtęższymi umysłami świata – podkreśla. Dodaje, że obecne tu firmy w swoich działaniach mają na uwadze cele zrównoważonego rozwoju ONZ.

CZYTAJ TAKŻE: Roboty przegrały z ludźmi. Adidas zamknie fabryki

W Odense Robotics zatrudnienie znalazło ponad 3,6 tys. specjalistów (dane za 2018 r.) pracujących nad innowacjami z zakresu robotyki i automatyzacji. W przyszłym roku zatrudnienie ma wzrosnąć do 4,9 tys. osób. Prowadzonych jest tu także ponad 40 programów edukacyjnych obejmujących tę tematykę.

Odense na miejsce swojego działania wybrały takie specjalistyczne marki, jak m.in. ABB, Leica Geosystems, Kuka, Fanuc, Universal Robots czy OnRobot.

Jak mówią Duńczycy, to właśnie w Odense zostały stworzone tzw. roboty współpracujące (z ang. co-robots lub cobots, w skrócie to roboty, które są zaprojektowane do pracy z ludźmi). Jest to obecnie najszybciej rosnący segment robotyki przemysłowej. Według szacunków Odense Robotics 30 proc. robotów sprzedanych globalnie w 2027 r. to będą coboty. Dlaczego? Są stosunkowo tanie, łatwo zmienić ich funkcję – wystarczy zmiana końcówki (stąd także nazwa tego segmentu rynku: End-of-Arm-Tooling, EoAT); np. różnego rodzaju chwytaka. Nadają się do wytwarzania krótkich serii produktów, przyczyniają się do uelastycznienia produkcji i zwiększenia wydajności.

CZYTAJ TAKŻE: Polak technosceptykiem: marzy o „elektryku”, ale boi się robota

Na tego typu rozwiązania stawia OnRobot. Firma skupia się na przyspieszeniu i ułatwieniu wdrażania zrobotyzowanych aplikacji. – Chcemy być światowym liderem w zakresie całego wyposażenia i aplikacji dla cobotów. Zamierzamy zaoferować wszelkiego rodzaju chwytaki, które można łatwo montować i wymieniać na ramionach robotów różnych producentów, a także wszelkie czujniki i uniwersalne oprogramowanie – mówi „Rzeczpospolitej” Enrico Krog Iversen, prezes OnRobot.

Firma już w 2020 roku chce mieć kompletną ofertę ok. 40–50 produktów (chwytaków), które pozwolą klientom na automatyzację niemal każdego zadania produkcyjnego.

Jedną z kluczowych zalet cobotów jest to, że przejmują one monotonne, powtarzalne czynności, istotnie odciążając przy tym pracowników. Z tego względu na włączenie do procesu produkcji cobota z końcówką oferowaną przez OnRobot zdecydowała się firma Plus Pack, produkująca opakowania na żywność.

CZYTAJ TAKŻE: Robotyzacja może być szokiem. Bezrobocie i nowe podatki?

– Planując zakup cobota, spytaliśmy pracowników, gdzie byłby najbardziej potrzebny. Wskazali punkt, w którym wychodzące z prasy i opakowane w folię zestawy aluminiowych tacek przekładane są do kartonów. To monotonna, a jednocześnie żmudna praca – mówią menedżerowie firmy.

– Efekt? Ludzie wykonują teraz o 350 mniej powtarzalnych czynności na godzinę przez osiem godzin na trzy zmiany. Dla pracowników pomoc robota oznacza także o 145 kg mniej produktów do przeniesienia na godzinę, znowu przez osiem godzin na trzy zmiany – podkreślają.

– Klaster rozwija się bardzo szybko. Miasto w ostatnich latach zainwestowało 20 mln euro w cały biznesowy ekosystem robotyczny. Wsparło m.in. Odense Robotics StartUp Hub – mówi Joost Nijhoff, szef Invest in Odense, podlegającej ratuszowi jednostki mającej na celu przyciąganie inwestorów.

Efekt? Dziś w klastrze działa ok. 130 firm i 115 dostawców. – Wszystkie działające tu firmy prowadzą działalność o zasięgu globalnym. I anioły biznesu oraz fundusze venture capital z całego świata uznały, że to świetne miejsce do inwestycji – mówi Joost Nijhoff. – Jednak w przemyśle robotycznym to nie pieniądze są problemem. Największym wyzwaniem staje się dziś znalezienie talentów. I to na tym się skupiamy. Rywalizujemy z najtęższymi umysłami świata – podkreśla. Dodaje, że obecne tu firmy w swoich działaniach mają na uwadze cele zrównoważonego rozwoju ONZ.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Technologie
Test na starość? Powstała prosta metoda badania tempa starzenia i ryzyka śmierci
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Technologie
Polska jest pełna psich odchodów. Ale znalazł się na to pomysłowy sposób
Technologie
Kontrowersyjne zmiany w NCBR. Światowe protesty w obronie polskiego naukowca
Technologie
Chiny mają drona-kamikaze o niezwykłych możliwościach. Rośnie zagrożenie Tajwanu
Technologie
Początek jadalnej elektroniki. To będzie rewolucja w medycynie