Dzięki temu drony mają mieć możliwość samodzielnego prowadzenia ekspedycji i wyszukiwania celów. Rozwiązanie to miałoby znaleźć zastosowanie w „misjach specjalnych” oraz w działaniach wywiadowczych.
Jak donosi magazyn „New Scientist”, nową technologię – na zlecenie Departamentu Obrony – opracowano w kooperacji Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych oraz firmy RealNetworks z Seattle. Wedle mediów tak wyposażone bezzałogowce mogłyby brać udział w działaniach za granicą. W USA już obrońcy prywatności protestują bowiem przeciw wykorzystywaniu takich technologii. Niektóre miasta za oceanem wdrożyły nawet zakazy dla takich technologii (m.in. Portland, San Francisco, Oakland i Berkeley).
Czytaj więcej
Podczas niedawnych ćwiczeń wojskowych Pekin zdecydował się przeprowadzić zupełnie nowy model desantu. Na miejskim poligonie armia wykorzystała do tego bezzałogowe statki powietrzne oraz uzbrojone roboty na czterech nogach.
Program badawczy armii USA kosztował 800 tys. dol. Stworzono w ramach niego system uczenia maszynowego pozwalający wykrywać konkretne cele bez udziału człowieka-operatora. „New Scientist” sugeruje, że autonomiczne drony namierzałyby i likwidowały wrogie osoby, ale firma RealNetworks nie mówi jednak w swoim komunikacie o zabijaniu, ale o wykorzystywaniu technologii do ochrony granic, operacji poszukiwawczych oraz misji ratunkowych.
Jak się okazuje technologia rozpoznawania twarzy w statkach bezzałogowych na świecie jest już wykorzystywana. Raporty ONZ donoszą, że w 2021 r. po takie systemy sięgnęły wojska libijskie. Nieoficjalnie mówi się, że bezzałogowce tego typu stosują chińskie władze. Podobnych rozwiązań używa też dubajska policja, ale w tym wypadku maszyny nie są wyposażone w broń, a jedynie służą monitoringowi.