Start-up Wing pracuje nad siecią dostawczych dronów, które miałyby dostarczać przesyłki przez siedem dni w tygodniu. Firma należąca do koncernu Google szacuje, że byłaby w stanie realizować w ten sposób miliony zamówień rocznie. Testy rozwiązania na mniejszą skalę trwają już w Australii. W mieście Logan w ten sposób transportowanych jest nawet tysiąc paczek dziennie. Wing prowadzi także podobny pilotaż na przedmieściach Dublina. Według BBC amerykański gigant technologiczny, podobnie jak rzesza innych firm, prowadzi już z brytyjskim departamentem transportu i tamtejszym urzędem lotnictwa rozmowy w sprawie „uzgodnienia” przepisów zezwalających na dostawy bezzałogowcami.
Sposób na brak pracowników
Czy w nieodległej przyszłości drony wyręczą kurierów? Eksperci nie mają wątpliwości, że na terenach o mniej zwartej zabudowie, w przypadku dostaw na dłuższych odległościach, statki powietrzne są niezastąpione, optymalizując koszty na tzw. ostatniej mili. Bezzałogowce nie muszą wcale skupiać się na obsłudze sklepów internetowych. W ramach prowadzonych przez Wing testów dostarczane są bowiem w głównej mierze zakupy spożywcze, gotowe posiłki, a nawet kawa. Dziś jeszcze start-up Google’a nie ujawnia, jaki będzie koszt usługi, na razie wszystkie loty są dla zamawiającego bezpłatne. Ale wyzwaniem nie będą raczej koszty. Dr Steve Wright z University of West of England twierdzi, że kluczem są regulacje prawne i kwestie technologiczne związane z zapanowaniem nad dużą liczbą latających robotów. Według niego nieliczne firmy mają potencjał, by sprawnie zarządzać tak dużą ilością danych. – Nie przez przypadek to Wing i Amazon zajęły się takimi projektami – powiedział BBC.
Czytaj więcej
Wojna w Ukrainie pokazała, jak bezzałogowe statki powietrzne są przydatne i skuteczne. Amerykanie szykują się do ich znacznie szerszego zastosowania w ogromnych rojach trudnych do zatrzymania.
Ale lista spółek, które chcą doprowadzić za pomocą bezzałogowców do rewolucji na ostatniej mili, jest znacznie dłuższa. Wystarczy wspomnieć o koncernie Rakuten, który prowadzi w Japonii zaawansowane testy dostaw e-zakupów. Próbne loty przeprowadziła też japońska poczta, która chce wykorzystywać drony w trudno dostępnych obszarach. Liczy, że dzięki temu rozwiązaniu ograniczy problem niedoboru pracowników i obniży koszty działalności. W kraju tym nad takim powietrznym dostarczaniem paczek pracuje też firma kurierska Sagawa Express.
Cichy jak szum liści
Rynek dostaw dronowych na świecie wart jest ponad 5 mld dol. Analitycy prognozują, że do 2027 r. będzie to już 29 mld dol. Dynamicznie rosnąca branża jest łakomym kąskiem, nic dziwnego, że swoich sił w tym sektorze chcą spróbować zarówno potentaci: Airbus, FedEx, Uber, Boeing czy UPS i DHL, jak i start-upy, m.in. Flirtey, Zipline i Manna Aero. Ta ostatnia spółka, w którą niedawno zainwestowała Coca-Cola, ma ambitny plan, by dronami dostarczać klientom w USA i Europie kawę i przekąski. Irlandzki operator szykuje już pilotaż usług w Teksasie. Początkowo 10 statków powietrznych miałoby obsługiwać obszar zamieszkany przez 10 tys. mieszkańców. Gdy testy wypadną pomyślnie, Manna rozszerzy zasięg na Dallas-Fort Worth.