Nowy projekt Pentagonu przewiduje zautomatyzowane, skoordynowane ataki rojów wielu typów dronów, które działają w powietrzu, na ziemi i w wodzie. Pomysł budzi obawy, czy ludzki nadzór nad takim „rojem rojów” byłby możliwy.
Autonomous Multi-Domain Adaptive Swarms-of-Swarms (AMASS) to projekt amerykańskiej agencji badawczej DARPA. Większość szczegółów jest utajniona, ale magazyn „New Scientist” i inne branżowe media podają nieco szczegółów projektu.
DARPA w zeszłym miesiącu zaktualizowała ogłoszenie, które pierwotnie opublikowano pod koniec 2022 r., wzywając firmy do składania ofert na opracowanie koncepcji dużych rojów dronów do wykonywania różnych misji wojskowych, w tym niszczenia złożonych, opartych na technologii systemów obronnych – a następnie autonomicznego poszukiwania wyznaczonych celów za pomocą pokładowej amunicji. Podczas gdy operacje wojskowe z wykorzystaniem wielu maszyn ograniczyły do tej pory liczbę zaangażowanych jednostek do jedno- lub dwucyfrowych, program DARPA ma na celu zebranie do 1 tys. dronów – być może więcej – w tak zwanych rojach.
Czytaj więcej
Zwiad czy ataki dronami spotykają się najczęściej z silną obroną przeciwlotniczą. Co innego, gdy urządzenie zastanie odpowiednio zamaskowane. Naukowcy stworzyli ciekawą technologię. Ułatwi ona też podglądanie ludzi i przyrody.
Ich sam rozmiar, wzmocniony wyspecjalizowaną pokładową technologią zagłuszania, może niszczyć obronę przeciwnika. „Dzisiaj nasi przeciwnicy z równorzędnych państw mogą najeżdżać swoich sąsiadów bez ostrzeżenia z przewagą czasową, odległości i masy” – podaje w ogłoszeniu przetargowym DARPA. „Siły przeciwnika z wyrafinowaną obroną powietrzną, ogniem pośrednim, bronią precyzyjną oraz zdolnościami wywiadowczymi, obserwacyjnymi i rozpoznawczymi poważnie ograniczają możliwe operacje wojskowe”.