Jak podaje Reuters, innowacja ta jest już używana w warunkach bojowych za naszą wschodnią granicą. W „pajęczych butach” poruszają się saperzy 128. Zakarpackiej Górskiej Brygady Szturmowej. To odpowiedź na działania Rosjan, którzy – aby utrudnić ukraińskie ataki na fortyfikacje na południu kraju, zaminowali sporą część obszaru walk.
Konstrukcja tego rozwiązania sprawia, że w razie detonacji miny poziom stopy znajduje się znacznie wyżej nad powierzchnią ziemi, co minimalizuje ryzyko utraty życia w porównaniu do sytuacji, gdy żołnierz stanąłby bezpośrednio na ładunku wybuchowym. Jak wskazuje serwis Popular Mechanics, energia wybuchu znacznie się zmniejsza, uchodząc na boki. Ponadto „pajęcze odnóża” rozkładają nacisk ciężaru użytkownika, a tym samym ograniczają możliwość inicjacji eksplozji.
Czytaj więcej
Nowy rosyjski dron może tkwić w hibernacji przez długi czas przed atakiem na wyznaczone cele. Chodzi o to, by zaskoczyć przeciwnika i zapobiec wykryciu przez obronne systemy elektroniczne.
Według niedawnych szacunków, opublikowanych w „Wall Street Journal”, od wybuchu wojny w Ukrainie w lutym ub. r. kończyny – głównie na skutek eksplozji min i wybuchowych-pułapek – amputowano nawet 50 tys. Ukraińcom.
Miny to prawdziwa zmora Ukrainy. Rosjanie masowo umieszczają je choćby za pomocą specjalnego systemu minowania narzutowego – ISDM Zemledeliye. To broń do zdalnego umieszczania min na wyznaczonym terenie. Wyrzutnia kal. 122 mm (podzielona na dwie grupy po 25 prowadnic) potrafi wystrzelić rakiety na odległość do 15 km. Te następnie rozrzucają ładunki przeciwpancerne lub przeciwpiechotne (opadają na ziemię na spadochronach). W efekcie w ciągu ledwie paru minut ISDM Zemledeliye jest w stanie zaminować setki metrów kwadratowych terenu. Miny po „wylądowaniu” albo mają zdolność do zakopywania się, albo umieszczania na sześcionożnym rusztowaniu (tak, by – po wykryciu przez czujnik sejsmiczny ruchu w okolicy – ranić na jak największą odległość).