Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie jest podejście Alpha School do nauczania i roli nauczycieli?
- Jakie jest powiązanie wyników uczniów z ich statusem społecznym?
- Dlaczego niektórzy eksperci uważają, że nauczanie z użyciem AI może nie być odpowiednie dla wszystkich uczniów?
Sieć, o której mowa, nazywa się Alpha School i na razie składa się z kilkunastu placówek. Na jej stronie można przeczytać, że dzięki narzędziom AI uczniowie poświęcają tylko dwie godziny dziennie na tradycyjne przedmioty takie jak historia czy matematyka. Dzieje się to indywidualnie, przy komputerach, z wykorzystaniem oprogramowania dopasowującego się do tempa i stylu nauki każdego ucznia.
Wykorzystanie AI wpłynęło też na rolę nauczycieli. „W Alpha School nauczyciele odchodzą od tradycyjnych obowiązków, takich jak ocenianie czy przygotowywanie planów lekcji, koncentrując się zamiast tego na wspieraniu emocjonalnych i motywacyjnych potrzeb uczniów oraz nauczaniu umiejętności życiowych. Ta znacząca zmiana pozwala im zostać mentorami, trenerami i przewodnikami, którzy pomagają uczniom stać się samodzielnymi, zmotywowanymi do nauki osobami” – czytamy.
Czytaj więcej
Młodzież spędza w internecie średnio aż 5 godzin dziennie, stykając się z licznymi zagrożeniami j...
Rewolucja czy dobry marketing i sprytne wykorzystanie istniejących metod?
O szkołach sieci Alpha School i ich metodach nauczania już rok temu pisały amerykańskie media. We wrześniu tego roku w ramach sieci rozpoczęła działalność placówka mieszcząca się w San Francisco – miasta uznawanego za część Doliny Krzemowej, czyli matecznika AI. Placówka przeznaczona jest dla uczniów klas K-8 (od przedszkola do ósmej klasy). Przy tej okazji zasadom działania Alpha School przyjrzał się „The Guardian”. Eksperci, z którymi rozmawiał brytyjski dziennik, nie mają wątpliwości, że sztuczna inteligencja będzie odgrywała ważną i trudną do uniknięcia rolę w edukacji. „Jednak silny nacisk na AI w szkołach takich jak Alpha oraz ich śmiałe deklaracje sukcesu – a także szokująco wysokie czesne – budzą ostrożność wśród badaczy edukacji i technologii (…)” – czytamy.