Pięć lat bólu, dziesiątki wizyt u specjalistów i brak rozwiązania. Taki los spotkał użytkownika platformy Reddit, który opisał na niej swój przypadek – cierpiał na problem z tzw. trzaskającą szczęką, czyli przeskakiwaniem w stawie skroniowo-żuchwowym. Dolegliwość, będąca efektem urazu bokserskiego, męczyła go przez pięć lat. Gdy opisał problem botowi ChatGPT, sztuczna inteligencja w kilka sekund zaproponowała konkretne ćwiczenie z ułożeniem języka. To natychmiast przyniosło ulgę. Ów przypadek w sieci nabrał rozgłosu, stała się viralem, który na platformie X przytaczał nawet Reid Hoffman, współzałożyciela LinkedIna.
Gdy bot wie więcej niż lekarz – AI rewolucjonizuje diagnostykę
Podobnych przypadków jest coraz więcej. Eksperci mówią, że pacjenci przesyłają chatbotom całą dokumentację medyczną, wyniki badań i radzą się w sprawie najróżniejszych schorzeń. Magazyn „Wired” napisał nawet, że era „Dr Google” ustępuje miejsca erze „Dr ChatGPT”. Co ciekawe, po AI sięgają też sami lekarze, szukając w ten sposób wsparcia w diagnostyce. Adam Rodman, wykładowca Harvard Medical School, przekonuje, że to nic zdrożnego, gdyż to tylko poprawi opiekę zdrowotną.
Czytaj więcej
Opracowany przez firmę OpenAI, najpopularniejszy na świecie chatbot, może pisać kody, e-maile, po...
Jednakże chatboty w ochronie zdrowia to w praktyce jedno wielkie pole minowe. Korzystanie z tego narzędzia przez pacjentów, bez kontroli lekarza, może wydawać się ryzykowne. Stąd najlepszym scenariuszem miałoby być konsultowanie się z medykiem wspieranym przez bota. Tyle że – jak pokazują prowadzone ostatnio doświadczenia – to chyba nie do końca prawda. Badania zrealizowane pod egidą Uniwersytetu Stanforda zaskakują. Naukowcy przedstawili 50 lekarzom zestaw przypadków pacjentów i poprosili ich o oszacowanie chorób, najpierw na podstawie objawów i historii pacjentów, a następnie ponownie po zapoznaniu się z wynikami badań laboratoryjnych. Jedna grupa miała dostęp do pomocy sztucznej inteligencji, podczas gdy druga nie. Korzystający ze wsparcia LLM-ów (duże modele językowe) osiągali podobne wyniki w „rozumowaniu diagnostycznym” (76 proc.), co ci korzystający wyłącznie z tradycyjnych źródeł (74 proc.). Co więcej, gdy sztuczna inteligencja działała samodzielnie, jej skuteczność sięgała aż 92 proc.
To, że AI bije medyków na głowę, dowodzi też eksperyment zrealizowany m.in. przez University of Oxford. Wykazał on, że AI potrafi postawić prawidłową diagnozę w niemal 95 proc. przypadków, ale – gdy już człowiek zaczyna ingerować w działanie tych samych narzędzi – skuteczność gwałtownie spada.