Awantury o regulacje internetu

Branżę internetową zbulwerowały planowane zmiany w prawie dotyczącym sieci. Przedsiębiorcy zaprotestowali przeciwko sposobowi w jaki rząd chciał ją uregulować. Ich zdaniem ustawodawcy nie rozumieją istoty internetu. Wbrew pozorom spór tylko przycichł, ale jeszcze się nie zakończył

Publikacja: 31.03.2011 02:00

Awantury o regulacje internetu

Foto: ROL

Niedawna awantura w parlamencie o nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji pod kątem tzw. dyrektywy audiowizualnej, to tylko początek tego, co nas czeka w dyskusji na linii firmy – rząd.

Państwo musi wprowadzić do polskiego prawa nakazywane przez pracującą nad tym nieustannie Komisję Europejską regulacje internetu, ale według przedsiębiorców zabiera się do tego bardzo nieudolnie. W tym roku dyskusję na pewno wywołają jeszcze nie raz trzy kwestie.

Wideo na żądanie

Pierwszą będzie kolejna odsłona debaty nad wspomnianą nowelizacją ustawy medialnej, w której zbulwersował przedsiębiorców zwłaszcza sposób, w jaki zapisano obowiązek rejestracji serwisów wideo na żądanie.

– Za brak rejestracji ustawa nakłada na przedsiębiorców dotkliwe kary [do 10 proc. rocznego obrotu – przyp.rpkom.pl] i uważamy, że może być skuteczną barierą w rozwoju tego co nazywamy innowacyjną gospodarką – argumentował Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Przedstawiciele branży internetowej z Interactive Advertising Bureau Polska podkreślają, że utrudnianie działalności firmom w internecie poprzez przewidywany przez ustawę obowiązek zamieszczania w witrynach określonej ilości produkcji europejskich, spowoduje, że zaczną się oni po prostu wynosić z firmami zagranicę.Po publicznej interwencji premiera stanęło na tym, że zmiany dotyczące sieci naniesione będą do ustawy, ale w osobnej nowelizacji.

Przeciw pedofilii

Dużo większy sprzeciw branży internetowej powoduje jednak inna zmiana pod kątem ustawodawstwa unijnego: mająca na celu zapobieganie szerzeniu się w sieci pedofilii. – Przestępcą jest osoba, która ściąga film z takimi treściami lub przechowuje go na komputerze. Dlatego odcinanie dostępu do taki stron jest przeciwdziałaniu przestępstwu – mówił Tomasz Darkowski z Ministerstwa Sprawiedliwości na debacie w tej sprawie zorganizowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich.

– Ma to działać tak, że po otrzymaniu sygnału od użytkownika operator blokuje stronę i zawiadamia organy ścigania i prokuraturę – wyjaśniał. Na Ministerstwo Sprawiedliwości, które w imieniu państwa proponowane przez UE zabezpieczenia, spadają gromy. – W ciągu 28 godzin adres takiej strony może się zmienić 125 razy. My mówimy o rozwiązaniach dla kraju, a przecież wiele takich serwerów działa z zagranicy. Jeśli chcemy kogoś wzmocnić, wzmocnijmy organy ścigania tak, by były skuteczniejsze w działaniach międzynarodowych – argumentował Mirosław Maj z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń, a Jarosław Lipszyc z Fundacji Nowoczesna Polska podkreślał, że wdrażając te rozwiązania mówi się ciągle o „działaniu niedozwolonym”, a nie o „pornografii dziecięcej”.

– Wdrażamy technologię, która umożliwi kontrolowanie Internetu na bieżąco. Nie wierzę, że kiedy ten system już będzie działał, skończy się na pornografii dziecięcej. Zakres tego działania będzie rozszerzany. Przekraczamy teraz Rubikon i powinniśmy mieć tego świadomość – ostrzegał.

Gromadzenie danych

Podobna w charakterze debata towarzyszyła planom zmian w prawie regulującym obowiązki firm wynikających z obowiązku retencji danych na potrzeby państwa. Branża wciąż obawia się ze strony takich rozwiązań nie tylko cenzury, ale i lawinowego wzrostu koszów dla przedsiębiorców opierających swoją działalność na internecie. Kosztowne może okazać się gromadzenie danych i udostępnianie ich na potrzeby organów ścigania na jeszcze większą skalę niż dzisiaj.

Branża lobbuje więc, by w Polsce wprowadzone zostały przepisy na wzór Francji i w Anglii, gdzie każdej firmie, która udostępniani jakieś dane np. policji, może się potem zwrócić do państwa o zwrot związanych z tym działaniem kosztów. Bieżące debaty dotyczą teraz jednak raczej jeszcze innej kwestii – nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, gdzie zdaniem prezesa IAB Polska kwestia zapisywania cookies jest regulowana w sposób „nieprzemyślany i niekorzystny dla branży oraz internautów”.

Trwają publiczne konsultacje, w których branża internetowa walczy o to, by ustawodawca zrezygnował z zapisów nakazujących internautom każdorazowo wyrażanie zgody na zarejestrowanie cookie na jego komputerze. Tego typu rozwiązanie mogłoby mocno skomplikować sposób korzystania z internetu. A pierwsze rozwiązania w unijnym pakiecie telekomunikacyjnym, pod który teraz zmieniamy swoje prawo, zakładały, że cookies w ogóle będą zakazane. Tymczasem „ciasteczka” nie służą wyłącznie do śledzenia internautów, ale na przykład także do zbierania danych wykorzystywanych potem do monitoringu ruchu w sieci czy popularności witryn.

Ponadto w Teleinformatyce:

Niedawna awantura w parlamencie o nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji pod kątem tzw. dyrektywy audiowizualnej, to tylko początek tego, co nas czeka w dyskusji na linii firmy – rząd.

Państwo musi wprowadzić do polskiego prawa nakazywane przez pracującą nad tym nieustannie Komisję Europejską regulacje internetu, ale według przedsiębiorców zabiera się do tego bardzo nieudolnie. W tym roku dyskusję na pewno wywołają jeszcze nie raz trzy kwestie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telekomunikacja
Eldorado 5G dobiega końca, a firmy tną etaty. Co z Polską?
Telekomunikacja
Do kogo przenoszą się klienci sieci komórkowych. Jest największy przegrany
Telekomunikacja
To już wojna w telefonii na kartę. Sieci komórkowe mają nowy haczyk na klientów
Telekomunikacja
Polski internet mobilny właśnie mocno przyspieszył. Efekt nowego pasma 5G
Telekomunikacja
Nowy lider wyścigu internetowych grup w Polsce. Przełomowy moment dla Polsatu