Startuje wyścig po fotel telekomunikacyjnego nadzorcy

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów ogłosiła nabór na stanowisko prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, regulującego dwa rynki warte miliardy złotych. Zgłoszenia można składać do 12 czerwca. Oto giełda nazwisk potencjalnych kandydatów.

Publikacja: 01.06.2020 20:19

Startuje wyścig po fotel telekomunikacyjnego nadzorcy

Foto: Adobe Stock

Stanowisko to, na mocy zapisów wprowadzonych poprawką poselską do jednej z ustaw antycovidowych (tzw. Tarcza 3.0) zwolnił właśnie Marcin Cichy. Ustawa ta weszła w życie 16 maja i przewiduje, że kadencja prezesa UKE kończy się po 14 dniach od tego momentu. Pierwotnie miała trwać do września 2021 roku, ale politycy zdecydowali inaczej.

W kręgach rządowych wśród kandydatów na następcę Cichego wymieniany jest przede wszystkim Krzysztof Dyl, wiceprezes UKE. Krzysztof Dyl nie odpowiedział na nasze pytanie (zadane już jakiś czas temu), czy zamierza kandydować na to stanowisko. Od 31 maja jest oficjalnie p.o. prezesa urzędu.

Drugą osobą typowaną na prezesa UKE, którą wskazują obserwatorzy i uczestnicy rynku jest Szymon Ruman, b. podsekretarz stanu w resorcie cyfryzacji u Anny Streżyńskiej, obecnie dyrektor w państwowym operatorze telekomunikacyjnym Exatel. Jednak na nasze pytanie, czy zamierza kandydować na prezesa UKE – zaprzeczył.

CZYTAJ TAKŻE: Prezes UKE na tarczy? Nocna poprawka do Tarczy 3.0 i może się pakować

Temu, że wybiera się do UKE zaprzecza także obecna wiceminister cyfryzacji Wanda Buk. Według niej jest na to miejsce lepszy kandydat. I raczej nie jest to poseł Kamil Bortniczuk (Porozumienie). Sugestie, że liczy on na ten stołek pojawiły się tuż po tym jak Sejm przegłosował ustawę z krótszą kadencją prezesa UKE.

Od piątku na giełdzie nazwisk osób, które mogą pokierować urzędem znalazł się Piotr Woźny, znany w świecie telekomunikacyjnym prawnik, b. partner w kancelarii GWW, z której wywodzi się Wanda Buk i wiele osób obecnie pracujących dla państwowej administracji. Woźny był także wiceministrem cyfryzacji u boku Streżyńskiej, a ostatnio przez dziewięć miesięcy do minionego piątku – prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Piotr Woźny na razie nie odpowiedział na nasze pytanie, czy zamierza kandydować na nowego szefa UKE. Na Twitterze napisał jedynie, że obiecał wspierać społecznie ministra klimatu.

Prezes UKE to urząd odpowiedzialny za regulowanie dwóch rynków: telekomunikacyjnego i pocztowego, w sumie wartych około 47 mld zł.

Pierwszym prezesem UKE była Anna Streżyńska. Została szefową urzędu 8 maja 2006 roku w okolicznościach, które sprawiły, że potem przez rok podważano jej mandat. Przyczynkiem do zmiany regulatora była zmiana nazwy prawnego poprzednika UKE, czyli Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, którym wówczas kierował Witold Graboś. Kazimierz Marcinkiewicz, ówczesny premier w rządzie PiS powierzył funkcję p.o. prezesa UKE właśnie Streżyńskiej w 14 stycznia 2006 r.

Do kadencyjności regulatora rynku podchodzi się w Polsce w sposób nonszalancki

W tej kadencji rząd PiS skraca kadencję prezesa UKE już drugi raz. Po wyborach w 2015 r. zastał na tym fotelu Magdalenę Gaj, dobrą znajomą i dawną współpracowniczkę Streżyńskiej, prawniczkę, ale bardziej kojarzoną już z Platformą Obywatelską. Jej kadencja upływała w 2017 roku. Ostatecznie oddała fotel w lipcu 2016 roku i ówczesna premier Beata Szydło mogła złożyć w Sejmie wniosek o jej odwołanie.

– Do kadencyjności regulatora rynku podchodzi się w Polsce w sposób nonszalancki. Skrócenie kadencji Grabosia, mojej, czy Marcina Cichego teraz to bardzo zła praktyka – ocenia Magdalena Gaj.

– Anka Streżyńska przy każdej okazji pytała mnie, kiedy złożę rezygnację – wspomina. – Wtedy, kiedy wydam decyzje rezerwacyjne, bo jestem odpowiedzialnym człowiekiem i chcę zakończyć cały proces – odpowiadałam. Finalizowałam ogromny proces, z niemałymi kłopotami – dodaje. – Aukcja 800/2600 MHz zakończyła się w październiku 2015 roku. Potrzebne były jeszcze decyzje rezerwacyjne – przypomina.

CZYTAJ TAKŻE: W Senacie gorąco wokół 5G. Czy prezes UKE zachowa stanowisko?

PiS wygrał wybory gdy trwała tzw. aukcja LTE, zakończoną ostatecznie gigantycznymi wpływami do budżetu państwa (9,2 mld zł), ale też skomplikowaną procedurą przydziału rezerwacji.

Gdy Magdalena Gaj złożyła rezygnację mówiło się, że prezesem UKE zostanie Krzysztof Dyl, ale tak się nie stało. Anna Streżyńska przyznaje, że wahała się, ale wybrała Marcina Cichego, którego Gaj wcześniej zwolniła z UKE, gdy sama objęła stanowisko.

– Spotkaliśmy się pierwszy raz w UKE. Marcin był wtedy analitykiem. Kochał swoją robotę, nie miał aspiracji, aby się pokazać, lubił siedzieć w kącie, robić analizy, fascynował go świat liczb. Gdy prezes Gaj rozstała się z nim – trafił do biznesu (UPC Polska – red.). Zaimponował mi. Ludzie chwalili go, że drąży tematy: chciał poznać technologię, ekonomię; że się bardzo dużo uczy. Łyknął sporo praktyki. Stąd go potem ściągnęłam do Ministerstwa – mówi Anna Streżyńska.

– Krzysztof Dyl był w UKE moim zastępcą. Wcześniej zatrudniałam go w Ministerstwie Łączności. Jest po telekomunikacji, zna się na rzeczach przyziemnych, ma benedyktyńską cierpliwość i można liczyć na jego zaangażowanie. Ma swoje aspiracje, ale potrafi się z nimi rozstać. Powierzyłabym mu swój majątek. Powinien zarządzać wielkimi przedsięwzięciami, bo u niego wszystko chodzi jak w zegarku – tak umie sobie wszystko poukładać. Nie odpuszcza, nie macha ręką – mówi Streżyńska o Dylu.

Dlaczego więc wybrała Cichego? – Na poziomie reprezentacyjnym uważałam, że Marcin będzie się czuł jak ryba w wodzie, a Krzysztof będzie się zajmować się sprawami operacyjnymi – mówi Anna Streżyńska. I przyznaje, że nie była to decyzja do końca fair wobec Dyla. – Mogę się przyjaźnić z kimś, ale w pracy nie ma to znaczenia. Tak samo było z Krzysztofem. Wiedziałam, że może być prezesem, ale potrzebowałam jego uwagi – mówi.

We wrześniu 2016 r. Sejm powołał na stanowisko szefa UKE Cichego, a kandydaturę tę zatwierdził Senat.

Na przełomie kwietnia i maja br. wraz z Tarczą 3.0 rząd wprowadził zmiany do trybu powoływania szefa UKE. Wcześniej na wniosek premiera powoływały go Sejm i Senat. Obecnie głos w tej sprawie ma już tylko Sejm, w którym dominują posłowie PiS.

Magdalena Gaj proszona o ocenę pracy UKE za kadencji Marcina Cichego na plus zalicza urzędowi uregulowanie zasad dostępu do sieci operatorów kablowych, ale zaznacza, że nie był to pomysł nowy. – Przymierzaliśmy się do tego, UKE od dawna nad tym pracowało – mówi. Podobnie ocenia sprawę nałożenia regulacji na operatora radiodyfuzyjnego – Emitel.

A jak ocenia przygotowanie aukcji 5G? – Przede wszystkim zostały zmienione przepisy. Ustawodawca odrobił lekcje: wyłapano i zacerowano dziury prawne. Odbyło się to na pewno przy współpracy z UKE, bo zespół, który pracował przy aukcji LTE przekazał uwagi Ministerstwu Cyfryzacji – mówi Gaj.

Jerzy Straszewski, prezes Polskiej Izby Komunikacji elektronicznej zrzeszającej kablówki zapamięta Marcinowi Cichemu właśnie regulacje uderzające w ten sektor. O samym byłym prezesie mówi: profesjonalista i groźny przeciwnik w debacie.

W ostatnim dniu pracy Cichego urząd opublikował podsumowanie realizacji strategii w związku z zakończoną przedwcześnie kadencją. Wśród całej listy wykonanych przez urząd prac znalazły się również zgody na przeprowadzenie testów sieci 5G, wydanie pozwoleń radiowych, przygotowanie do zwolnienia pasma 700 MHz na rzecz sieci mobilnych nowej generacji i przygotowanie i start aukcji 3,6 GHz, czyli tzw. aukcji 5G. Aukcja ta będzie unieważniona. Zrobi to już nowy prezes UKE.

Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Materiał Promocyjny
Cyfrowe rozwiązania dla budownictwa
Telekomunikacja
Elon Musk czeka na ważną decyzję. Astronomowie ostrzegają przed zgodą na plany SpaceX
Telekomunikacja
Ekspresowy internet. Łączność podczas podróży polską koleją ma się poprawić
Telekomunikacja
Kto zmiecie SMS-y? Do tych rozwiązań komunikacyjnych należy przyszłość
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10