Microsoft przedstawił tablet Surface, którym chce konkurować z iPadem (wydaje mi się, że ma niezłe szanse). Własne urządzenie. Pod własną markę. Bez jakiejkolwiek wzmianki o Nokii, swoim strategicznym, która pracuje nad własnym tabletem. Ktoś tu widzi partnerstwo?

Microsoft poinformował, że w drugiej połowie roku udostępni na rynku system Windows Phone 8. Bez możliwości aktualizacji z dzisiaj sprzedawanej wersji systemu. Na zdrowy rozum, każdy kto planował kupno Nokii Lumia, opartej na Windowsie, powinien odłożyć zakup na kilka miesięcy. Jak już pojawią się modele z najnowszym systemem operacyjnym. Pytanie retoryczne, jak ten ruch wpłynie na sprzedaż smartfonów Nokii, która strategicznie uzależniła się od platformy amerykańskiego… mmm… partnera? Ktoś tu widzi partnerstwo? Ja tu widzę ewidentne podłożenie nogi.

Nie wydaje mi się, aby to była łośliwość Steve’a Ballmera. Bardziej sygnał: „Misio, przykro nam, że nie radzisz sobie z kłopotami, ale na dno idziesz sam. Bez nas”. Ponad rok temu Nokia poinformowała świat, że jest chorą organizacją, i że zaczyna kurację. Namacalnym efektem, jak do tej pory, było pojawienie się na rynku Lumii opartej na Windows Phone i gigantyczne zwolnienia. Nie znam się na zarządzaniu, a już na pewno nie tak wielkimi organizmami, więc nie wiem, czy to mało, czy dużo. Microsoft uznał chyba, że to stanowczo za mało.

Apple udowodnił światu, że można zawojować rynek komórkowy jednym modelem telefonu. Google pokazał, że właściwie można nawet nie mieć telefonu (Nexus się nie liczy, a Motorola jest w grupie Google od niedawna). Jeżeli kluczem jest nie marka telefonu, tylko co można nim zrobić, to po co Nokia Microsoftowi? Na rozwoju oprogramowania Microsoft zna się lepiej od Nokii. A tablet, czy telefon zawsze ktoś dla niego wyprodukuje. Trochę gorzej z Nokią, przeciwko której są wszystkie globalne trendy (przypominam, że Nokia nie jest jedynym tradycyjnym dostawcą, który ma kłopoty – RiM? LG?)

Dwa globalne giganty. Fiński misio i wieloryb z zachodniego wybrzeża USA. Czy to koniec romansu? czy tylko kłótnia o obiadu teściowej? Jak by to się nie miało skończyć, to na pewno teraz będą „ciche dni”.