W mijającym tygodniu prowadziłem panel dyskusyjny podczas Forum Usług Szerokopasmowych, którego formułę z organizatorami, kolegami z wydawnictwa IDG, wymyśliliśmy sobie tak, że zaprosimy do panelu nadawców z telekomami i zapytamy ich, czy dalej będą współpracować, czy może konkurować. Bo skoro HBO zamierza uruchomić serwis OTT w Skandynawii, to ewidentnie zacznie robić w poprzek swoim dotychczasowym partnerom.

Gdyby wydawcy gremialnie pouruchamiali serwisy OTT w otwartym internecie, to już do niczego by nie potrzebowali bliskiej współpracy z operatorami. Ile by to im kosztów i operacyjnego zachodu odjęło?! A operatorzy zamiast sprzedaży pakietów programowych i kanałów kanałów premium przenosiliby każdy bit filmu, jak każdy inny bit swojej usługi dostępowej. I tylko za nią inkasowali od swoich klientów. Dla operatorów to słaba wizja, dla nadawców całkiem w porządku.

Ponieważ jednak jest wizja raczej odległa, to koniec końców nasz panel zdominowała dyskusja na temat cen programmingu, bolesna dla każdego dostawcy płatnej telewizji. Nadawcy z niezmąconym spokojem odpowiadali: „Dobry kontent musi kosztować. Kto nie chce, nie musi kupować…” I trudno dyskutować z tą postawą. Chociaż bez łącza dostępowego nie sposób korzystać z bogactwa globalnej sieci, to jednak te łącza kupowane są właśnie po to, aby z tego bogactwa korzystać. Nie odwrotnie. Jako przedstawiciel branży medialnej, i to internetowej, piszę to nie bez przyjemności.

Nadawcy też potrzebują sieci emisyjnych dla swoich treści, ale jak pokazuje rynkowa praktyka łatwiej uruchomić serwis wideo w internecie, czy nawet platformę satelitarną, niż wyprodukować atrakcyjny film i serial. Dla telekomów lepiej by było, żeby nadawcom bardziej się opłacało współpracować, niż budować własną infrastrukturę emisyjną. I tak pewnie będzie.

Na marginesie, jest jakaś tajemnica z tym HBO w Skandynawii. Serwis, który miał wystartować w październiku ciągle „nadchodzi”, a HBO ciągle mogą oglądać tylko abonenci TeliiSonery…