Dźwięk można modyfikować na wiele sposobów, do gustu przypadły mi szczególnie ciekawe tony niskie. Niestety, do jakości „made by HTC” jeszcze daleko.
Sprawnie działa łączność GPS, ale niestety statyw samochodowy nie jest najlepszym miejscem dla urządzenia, które z trudem mieści się w większości standardowych uchwytów, a smartfon staje się bardzo potrzebujący źródła prądu.
I to jest największy problem moich testów. W ich trakcie mimo kilku stosowanych ładowarek samochodowych różnych producentów (co prawda bez ładowarki Xiaomi…), w 4 różnych samochodach nie udało mi się naładować Xiaomi Mi 8 Pro.
Zdjęcia: bliżej do najlepszych?
Wszyscy miłośnicy nowoczesnych technologii narzekali na jakość wykonywanych smartfonami Xiaomi zdjęć. Wygląda na to, że inżynierowie posłuchali utyskiwań i stworzyli aparaty, do których można tylko chcieć się przyczepić.
Podwójny aparat Sony o rozdzielczości 12 MPx z przesłoną 1,8 i optyczną stabilizacją obrazu w trybie automatycznym działają bardzo dobrze. Zdjęcia w standardowych warunkach są wyraźne, kolory nieprzesadzone, a jednak nasycone.
Tryb portretu daje możliwość wygodnej gry tłem i modelowania prezentowanych osób czy obiektów. W odnalezieniu się w arkanach sztuki fotograficznej pomaga sztuczna inteligencja, która jest ustawiona domyślnie, ale pozwala się wyłączyć i przejść w tryb manualny. Jej praca skupia się przede wszystkim na zwiększeniu nasycenia barw.
Sporym problemem jest jakość zdjęć w nienaturalnej kolorystyce. W przestrzeni intensywnie zielonej (sztucznej zieleni kafelków) aparat gubił ostrość i bardzo zniekształcał kolorystykę.
Obraz, który powstawał był zadziwiający i w niewielkim tylko stopniu odzwierciedlał rzeczywistość. Ta sama historia przytrafiła mi się w niebieskawej przestrzeni budynku opieki zdrowotnej, w której białe fartuchy były szarawe, a krew miał błękitne przebłyski.
Selfie kamerką 20 MPx, podobnie jak zdjęcia z aparatów głównych, ma wiele ustawień pozwalających poprawić zdjęcie. Korekty dotyczą wtedy bardziej niuansów niż obrazu, który jest bez zarzutów.
Można oczywiście narzekać na brak trybu nocnego, który jest bardzo mocną stroną flagowców Huaweia, ale wrażenia podczas oglądania zdjęć nawet ze słabym światłem są bardzo pozytywne. Tej kategorii Xiaomi musi poświęcić jeszcze trochę uwagi. Szczęśliwie, zgodnie z płynącymi z Londynu informacjami następny model również w tym aspekcie jest lepszy.
Filmowanie w rozdzielczości 4K wspomagane są stabilizacją optyczną. Z kolei te w rozdzielczości FHD mają elektroniczną stabilizację. Bardzo dobry w filmikach z Xiaomi Mi 8 Pro jest dźwięk. I to zaskoczenie, bo do rozmów głośniki i mikrofony są słabsze niż do filmów.
Bateria mniejsza, ale wydajna
Przez kilka ostatnich dni podstawowym telefonem, którego używałam był Honor (marka koncernu Huawei). I bez wątpliwości stwierdzam, że bateria jest jednym z dwóch najważniejszych parametrów, które stanowią o kompleksowej ocenie urządzenia.
Po intensywnym dniu pracy akumulator Honora był pełen w 25 proc.. W Xiaomi tak dobrze nie było, ale 3000 mAh zdecydowanie wystarczy na pełny, 9-godzinny dzień przeglądania kart internetu oraz edytowania tekstów. Niestety, bez opcji nawigacji, która, jak pisałam wyżej, okazała się być bardzo prądożerna.
Ocena baterii jest bardzo subiektywna, o czym warto pamiętać. W czasie testów „męczymy” akumulator wieloma zadaniami, często równoczesnymi tak, aby poddać go prawdziwej próbie.
Z doświadczenia osób, którym polecamy różne sprzęty wiem, że smartfon, któremu ja rozładuje telefon w ciągu niespełna 12 godzin, ładują swoje urządzenia co dwa, trzy dni. Pojemność Mi 8 pro nie należy do najpotężniejszych, ale jest absolutnie wystarczającym ogniwem dla osoby korzystającej w sposób, nazwijmy to umownie, klasyczny ze swojego telefonu.
Dla tych z mniejszymi pokładami cierpliwości, producent w zestawie zaproponował ładowarkę Quick Charge 4+, która napełni akumulator w około 70 minut z 0 do 100 proc. Niestety, nie ma możliwości indukcyjnego ładowania.
To co bardzo negatywnie (wciąż!) zaskakuje to fakt, że flagowce nadal nie spełniają jednej ze światowych norm IP. Oznacza to, że urządzenia nie są odporne na kurz czy zanurzenie. Brak indukcyjnego ładowanie czy głośników stereo jest zdecydowanie mniejszym problemem niż niedoskonałość w postaci podatności na codzienne spotkania z deszczem, kawą czy zawieruchą.
Cenowy trend
Xiaomi w swoim flagowcu zdecydowało się na przełamanie bezpiecznej granicy cenowej w postaci 2000 zł, która dawała przewagę nad innymi producentami plasującymi swoje produkty ze średniej półki jakościowej na tym poziomie cenowym. Obecnie można kupić smartfon za około 2500 zł.
Nie jest to smartfon pierwszego wyboru w tej cenie, ale mocne trzecie miejsce można mu z pewnością przyznać. Szczególnie, że dla fanów lub po prostu posiadaczy innych urządzeń chińskiego producenta Mi 8 Pro będzie idealnym dopełnieniem i stacją kontroli nad „inteligentnym domem”.
Niestety, jak na proponowane na rynku produkty, mam wątpliwości, czy jest to produkt flagowy i czy powinien znaleźć się na swojej półce cenowej.
W kolejce nowości czeka już Xiaomi Mi 9, którego premiera odbyła się równocześnie z prezentacją najnowszych produktów Samsunga z serii S. Bryła nieznacznie się zmieniła, ale kilka smaczków z pewnością warto będzie przetestować i omówić.