Wersję testową firma Elona Muska udostępniła pierwszym użytkownikom już w październiku 2020 roku. Na razie mogą z niej korzystać abonenci z USA, Kanady i Wielkiej Brytanii. W najbliższych miesiącach przyjdzie czas na inne kraje, w tym Polskę. Wiadomo już, że cena instalacji wraz z dostawą to ponad 2,5 tys. zł plus 449 zł miesięcznie za prędkość od 50 do 150 Mb/s, a to kwoty znacznie wyższe niż w sieciach komórkowych.
CZYTAJ TAKŻE: SpaceX umieścił 60 satelitów Starlink na orbicie. To nowa era internetu?
Projekt Starlink ma zapewnić dostęp do szerokopasmowego Internetu nawet na tych terenach, na których dotychczas technicznie było to trudne albo wręcz niemożliwe ze względu na koszty infrastruktury. W pełni komercyjny start usług ma nastąpić po wystrzeleniu przez firmę SpaceX (również należącą do Elona Muska) co najmniej 1400 satelitów. Docelowo na orbicie ma się znaleźć ich nawet 12 tys., a wartość projektu szacuje się na ok. 10 mld. dol. Ponieważ satelity znajdują się na niskiej orbicie (340 km, 550 km oraz 1150 km) opóźnienia w transmisji są niewielkie (rządu 20 ms). Urządzenia ważą po 260 kilogramów, są zasilane za pomocą paneli słonecznych, a napędzane silnikami jonowymi. Zaopatrzono je też w system wykrywania i unikania kosmicznych śmieci.
Niedawno firma ujawniła, że korzysta z jej usług 10 tys. użytkowników. Pytanie, czy będą cieszyły, się powodzeniem jest wciąż otwarte. Z jednej strony kosmiczny system ma zapewnić usługi w miejscach dotąd niedostępnych, z drugiej zaś liczba klientów w takich miejscach jest ograniczona, o czym przekonała się 20 lat temu Motorola, tworząc system 66 satelitów Irydium, który niebawem zbankrutował. W przeciwieństwie do Irydium Starlink nastawia się jednak na usługi internetowe (w tym wideopołączenia i gry online), a nie głosowe.
CZYTAJ TAKŻE: Astronomowie: Satelity Elona Muska zasłonią nam kosmos!