Elon Musk i jego Starlink rozgrzały polski internet wieścią, że ten ekscentryczny miliarder zaczął zbierać w naszym kraju zamówienia na satelitarny dostęp do sieci. Cena instalacji wraz z dostawą to ponad 2,5 tys. zł plus 449 zł miesięcznie za prędkość od 50 do 150 Mb/s, ale Musk już zapowiedział podwojenie prędkości i zmniejszenie opóźnień sygnału. Oferta miliardera ma ruszyć komercyjnie w II połowie tego roku (na razie trwają testy w kilku krajach). Już teraz sprzedawcy satelitarnego internetu starszej daty widzą, że zainteresowanie tego typu usługami urosło.
Taniej, ale drogo
Satelitarny internet w Polsce to do tej pory usługa dość niszowa. Korzystają z niej firmy – na przykład organizatorzy koncertów czy planów filmowych, ale też np. Lasy Państwowe, by zapewnić łączność części leśnictw. Satelitarny internet ma też odsłonę dla gospodarstw domowych: leśniczówek i terenów wiejskich, czyli miejsc położonych z dala od skupisk ludzkich, często na łonie natury. Tak przynajmniej opisują usługę jej sprzedawcy, kierujący ofertę do klientów indywidualnych. Kto z niej korzysta? To zwykle osoby z wiedzą o sieci większą niż przeciętny użytkownik internetu, mieszkające na terenach o rzadkiej zabudowie, raczej nieuczęszczanych, często leśnych. Wskazuje na to lektura forów internetowych. Tak jak i na to, że satelitarny internet jest znany w Polsce od niemal dekady.
CZYTAJ TAKZE: Elon Musk wchodzi z Internetem do Polski. Czeka na zamówienia
Najpopularniejszą marką satelitarnego dostępu do internetu było TooWay – marka Eutelsatu, właściciela kilkudziesięciu satelit. To firma giełdowa, w strukturze właścicielskiej, w której wyróżnia się dwóch udziałowców francuskiego i chińskiego pochodzenia. TooWay liczy sobie około 15 lat, ale w Polsce jest znany krócej. Zaczęło się o tej marce mówić w 2014 roku, gdy około 1000 osób miało przetestować internet z prędkością pobierania danych 22 Mb/ i 6 Mb/s wysyłania bez limitu transferu. Cena? Za miesiąc trzeba było zapłacić 400 zł bez złotówki, czyli w sumie niewiele mniej niż chce Elon Musk.
Znaczek TooWay nadal można znaleźć w polskim internecie, choć, jak mówi nam jeden ze sprzedawców, marka ta, podobnie jak Big Blue Broaband, wychodzi z użycia.