Dwa racjonalne scenariusze aukcji LTE

Znaleźć można dwa scenariusze aukcji pasma 800 i 2600 MHz, w których operatorzy komórkowi nie wykrwawiają się. Oba zasadzają się na przekonaniu, że w licytacji liczyć będą się ostatecznie tylko cztery największe krajowe sieci komórkowe i że nie wejdzie im w drogę Emitel, czy stopy między drzwi nie włoży nagle chociażby fundusz MNI wspierany przez partnera.

Publikacja: 15.10.2013 07:47

Dwa racjonalne scenariusze aukcji LTE

Foto: ROL

Poniedziałkowe wypowiedzi prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdaleny Gaj wskazują, że dziś regulator rynku opowiada się mocniej za przeprowadzeniem aukcji częstotliwości 800 i 2600 MHz, niż za przetargiem.

Postanowiliśmy przyjrzeć się możliwym jej scenariuszom. Szukaliśmy przy tym takich, w których operatorom udałoby się zachować „racjonalnie” w rozumieniu zasad ekonomii, czyli zdobyć to, czego potrzebują jak najmniejszym kosztem.

Znaleźć można dwa takie scenariusze. Oba zasadzają się na przekonaniu, że w licytacji liczyć będą się ostatecznie tylko cztery największe krajowe sieci komórkowe i że nie wejdzie im w drogę Emitel, czy stopy między drzwi nie włoży nagle chociażby fundusz MNI wspierany przez partnera.

Pierwszy scenariusz, który nie prowadzi do morderczej licytacji pasma zakłada, że operatorzy startują po maksymalną pulę częstotliwości 800 MHz, o jaką – zgodnie z warunkami przedstawionymi przez UKE – mogą się starać.

W tzw. paśmie 800 MHz, Urząd Komunikacji Elektronicznej rozdysponować chce w sumie 5  bloków po 2×5 MHz każdy (kolejno od 791 do 816 MHz oraz parowane z nimi zakresy od 832 do 857 MHz). Magdalena Gaj wczoraj podtrzymała tę liczbę, choć płyną głosy, że jeden z bloków jest niepełnowartościowy, bo koliduje z sygnałem telewizyjnym. To m.in. dlatego P4, operator sieci Play zaproponował, aby zamienić aukcję na przetarg, w którym pod młotek pójdą tylko cztery paczki pasma.

Grupa Polkomtel/Midas – o 1 blok, P4 o maksymalnie 2 bloki, T-Mobile i Orange – liczone jak sugeruje szefowa UKE oddzielnie – również po 2 bloki. Mamy więc w sumie 7 zakładów na 5 możliwych paczek częstotliwości. Prosta arytmetyka wskazuje, że nie na wszystkie popyt będzie taki sam. Mówiąc inaczej – będą przynajmniej dwa bloki, gdzie licytować nie będzie komu.

Ten scenariusz zdaje się mieć już swoich zwolenników na przykład wśród analityków giełdowych, zajmujących się wyceną akcji Telekomunikacji Polskiej (Orange Polska). Ich wyliczenia wskazują, że to właśnie Orange miałby zdobyć przynajmniej jeden blok za minimalną określoną przez UKE wartość.

Paweł Puchalski, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK, uważa że kurs akcji TP rośnie od kilku tygodni ponieważ inwestorzy mają nadzieję, że operator taniej niż sugerował na początku roku uzyska częstotliwości w zbliżającej się aukcji.

– Myślę, że to właśnie aukcja częstotliwości i ich cena są teraz elementem gry giełdowej – uważa Paweł Puchalski. W jego ocenie TP za częstotliwości z zakresu 800 MHz może zapłacić w najbardziej optymistycznym scenariuszu ok. 750 mln złotych, co zwiększyłoby szanse na potencjalnie wyższą r/r wypłatę dywidendy w przyszłym roku – mówi analityk.

Tezę tę potwierdzają komentarze z rynku telekomunikacyjnego. – Orange albo T-Mobile przypaść może w udziale blok, na który złożona zostanie tylko jedna oferta. Wtedy nawet jeśli za drugi blok przyjdzie takiej firmie licytować wysoko, powiedzmy pół miliarda, to i tak w sumie zapłaci tylko 750 mln zł – mówi jedna z osób obserwująca doniesienia o aukcji.

Konrad Księżopolski, analityk Banco Espirito Santo przyznaje: – Dziś można sądzić, iż TP przeznaczy na pasmo rozdysponowywane w aukcji mniej niż 2 mld zł, na które wskazywała w prezentacjach dla inwestorów.

Scenariusz 2. Tu zakładamy, że każdy z czterech operatorów chce zdobyć przynajmniej 5 MHz pasma, jak najniższym kosztem. Każdy mógłby zawalczyć o paczkę 5 MHz (jak proponuje P4 w wariancie dla przetargu) i potem poszukać partnera (Orange zdaje się już mieć) z drugim takim blokiem, albo porozumieć się ze wszystkimi i stworzyć jedną sieć na 800-tce (jak proponuje Plus).

Przy takim rozdaniu – zakładając, że nie zostanie rozpisane przez UKE w warunkach aukcji – scenariusz ten może rodzić pytanie, czy przypadkiem telekomy nie działały w porozumieniu.

Kto jak mógłby obstawiać? W obu scenariuszach, ze względu na usytuowanie w eterze zasobów operatorów komórkowych:

Polkomtel (Plus) będzie zapewne walczył najmocniej o blok, położony blisko bloku zarezerwowanego dla Sferii, na mocy ugody jej akcjonariuszy z Ministerstwem Cyfryzacji i Administracji.

Skoro tak, to o blok (raczej nie dwa z powodów finansowych) poniżej bloku Plusa starać się będzie zapewne najbardziej P4, operator sieci Play. Takie usytuowanie umożliwiłoby im współpracę, a operatorom tym jest ostatnio po drodze ku niej bardziej niż kiedykolwiek. Powód takiego myślenia to T-Mobile i Orange już współdzielące częstotliwości.

Racjonalnie rzecz biorąc, to nie powinno to zbytnio przeszkadzać T-Mobile i Orange, ponieważ jeśli tak właśnie się zdarzy, to ich bloki 800-tki będą sąsiadować i łatwo można będzie je współdzielić. Dodatkowo to właśnie w takim scenariuszu Orange, czy T-Mobile mogłyby zapłacić za blok pasma minimalną kwotę 250 mln zł.

Co jednak, jeśli T-Mobile i Orange spróbują wbić się między konkurencję i wziąć dwa, a nawet cztery najwyższe bloki? Będzie ich to kosztowało dużo drożej niż odpuszczenie tej walki, choć na pewno zaszkodzą pozycji konkurentów.

–  Operatorzy, którzy już teraz posiadają częstotliwości LTE, mogą też oferować wyższe kwoty za pasmo 800 MHz – mówił niedawno Piotr Muszyński, wiceprezes Orange Polska (z rozmowy z serwisem Newseria.pl).

W końcu jest gdzieś ekonomiczna granica, przy której posiadanie 800-tki i związane z nią inwestycje przestają się opłacać. Telekomy wskazują w kuluarach, że takim sufitem jest pula 500 mln zł za 1 blok pasma (w przypadku 2600 MHz dostępne dane z innych wskazują na około 80-90 mln zł za każdy z 7 bloków).

Czy któryś z graczy będzie gotowy przepłacić? Polkomtela pilnują obligatariusze i banki, Playa – podobnie, Orange’a – giełdowi inwestorzy. Kajdan wydaje się nie mieć tylko T-Mobile, choć należy do notowanego na giełdzie telekomu.

A co jeśli do batalii dołączy piąty gracz? Np. Emitel? I zechce zawalczyć o dwa bloki częstotliwości? Dopiero wtedy sytuacja się skomplikuje i dopiero wówczas ceny pasma pójdą mocno w górę. Czy jest to możliwe? Teoretycznie tak.  Przy czym zapału Emitela nie należy przeceniać, co widać było po jego ofercie w przetargu na częstotliwości 1800 MHz. Nie zdobył ich i start po częstotliwość 800 MHz byłby dla niego zapewne  mniej opłacalny niż dla operatorów posiadających już użytkowników  mobilnego Internetu oraz inne częstotliwości, na których można oferować usługi w technologii LTE.

Poniedziałkowe wypowiedzi prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdaleny Gaj wskazują, że dziś regulator rynku opowiada się mocniej za przeprowadzeniem aukcji częstotliwości 800 i 2600 MHz, niż za przetargiem.

Postanowiliśmy przyjrzeć się możliwym jej scenariuszom. Szukaliśmy przy tym takich, w których operatorom udałoby się zachować „racjonalnie” w rozumieniu zasad ekonomii, czyli zdobyć to, czego potrzebują jak najmniejszym kosztem.

Pozostało 94% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Telekomunikacja
Do których sieci komórkowych przenoszą się Polacy? Zwycięzca jest jeden
Telekomunikacja
Rusza nowa aukcja 5G. Państwo chce od operatorów astronomiczną kwotę
Telekomunikacja
Uwaga na nowe pułapki w roamingu. Jak za granicą łączyć się taniej lub za darmo
Telekomunikacja
Gigant ogłasza przełom w łączności. To zupełnie nowa jakość
Telekomunikacja
To ma być przełom w tworzeniu ultraszybkiego internetu 6G. Znika wielka przeszkoda