W poniedziałek wieczorem, Play Communications, właściciel P4, operatora sieci Play opublikował sprawozdanie za I półrocze i II kwartał 2018 r. Wyniki finansowe spółki są nieco lepsze niż oczekiwali analitycy z biur maklerskich. Byłaby to dobra wiadomość dla posiadaczy akcji firmy, gdyby nie to, że sprawozdanie zawiera korektę założeń finansowych telekomu na cały 2018 rok.
Zarząd pod kierunkiem nowego prezesa, Jean Marca Hariona podał, że w 2018 roku przychody Play Communications urosną o 2-3 proc., skorygowana EBITDA wyniesie 2,1-2,2 mld zł, gotówkowe nakłady inwestycyjne wyniosą 800 mln zł, a gotówka zostająca dla akcjonariuszy (free cash flow to equity, FCFE), która może zostać wypłacona zamknie się w przedziale 750-800 mln zł.
Jednocześnie zarząd zaproponował, aby do czasu zakończenia inwestycji we własną sieć na 9 tys. stacji bazowych w 2020 roku i obniżenia poziomu zadłużenia netto do EBITDA do 2,5 dywidenda wynosiła 40-50 proc. FCFE. Potem zamierza wrócić do poziomu 65-75 proc. FCFE.
To negatywna zmiana w porównaniu z poprzednimi założeniami przedstawionymi przy okazji pierwotnej oferty publicznej, utrzymanymi jeszcze przy okazji publikacji wyników za I kwartał br. przez Joergena Bang Jensena, prezesa P4, który rozstał się z firmą z końcem czerwca po walnym zgromadzeniu.
Mówiły one, że tegoroczne przychody urosną w średnim jednocyfrowym tempie, marża skorygowanej EBITDA będzie zbliżona do ubiegłorocznej (co implikowało wzrost skorygowanej EBITDA choć wolniejszy niż przychodów). Wydatki na inwestycje miały wynieść mniej niż 800 mln zł, a przyszłoroczna dywidenda być bliska tegorocznej, czyli 650 mln zł.