Przez lata cyberprzestępcy przeprowadzający ataki wymuszające okup pozostawali bezkarni i stosunkowo łatwo osiągali swoje cele, ale w ostatnim czasie na ich drodze pojawiło się kilka poważnych przeszkód. W czerwcu ubiegłego roku amerykański rząd podjął decyzję o wzmocnieniu działań ofensywnych przeciwko cybergangom, a pół roku później oznajmił, iż traktuje ataki ransomware na równi z terroryzmem. Firmy zaczęły wzmacniać swoje systemy bezpieczeństwa IT. Przedsiębiorcy zainwestowali też w ubezpieczenia od ryzyk cybernetycznych. Hakerzy odpowiedzieli, podwyższając stawki okupów. Dane Coverware wskazują, że w IV kwartale ub.r. średnia opłata za odszyfrowanie danych wynosiła 322 tys. dol., o 130 proc. więcej niż trzy miesiące wcześniej.

Czytaj więcej

Informatycy uciekają z Rosji. Kraj straci cybertarczę?

– Przeprowadzenie ataku jest bardziej ryzykowne i kosztowne, napastnicy przenoszą się z dużych firm na mniejsze, aby pozostać poza radarem organów ścigania – zauważa Mariusz Politowicz z firmy Marken. I podkreśla, że wojna w Ukrainie przyniesie ze sobą niespotykaną do tej pory liczbę cyberataków. – W tym też tych realizowanych za pomocą oprogramowania ransomware – dodaje.