W połowie lat 90. niemal co czwarty kilometr pokonywany przez ciężarówki w transporcie międzynarodowym był „na pusto”. Dwie dekady później odsetek ten spadł poniżej 20 proc. Poprawa efektywności branży to skutek pojawienia się elektronicznych giełd transportowych, łączących nadawców ładunków z przewoźnikami.
W Europie działa ponad 100 giełd. Codziennie pojawia się na nich przeszło milion ofert. Dariusz Korbut, prezes przedstawicielstwa TimoCom Soft- und Hardware na Polskę, przypomina, że zlecenia doraźne to 15–20 proc. rynku przewozowego, resztę zajmuje rynek kontraktowy. Korbut wskazuje, że TimoCom od lat uznawany jest za europejskiego lidera wśród giełd transportowych. Program używany jest przez firmy branży TSL w całej Europie.
84 proc. klientów to firmy zagraniczne, głównie z Europy Zachodniej. – Jest to kluczowe z punktu widzenia polskich firm przewozowych. Nasi klienci pozyskują tzw. oferty z pierwszej ręki, wykluczając przy tym zbyt dużą liczbę pośredników, co pozwala na uzyskanie lepszych frachtów za wykonywane transporty – tłumaczy Dariusz Korbut.
W połowie 2016 r. abonament w TimoCom wykupiło 36 tys. firm z całej Europy. Do ich dyspozycji było codziennie pół miliona międzynarodowych ofert wolnych przestrzeni ładunkowych oraz frachtów, wystawianych przez 110 tys. użytkowników z całej Europy. – Ich liczba nieustannie wzrasta – podkreśla Korbut.
Największym konkurentem niemieckiego giganta jest wrocławska giełda Tran.eu. Powstała w 2004 r. (siedem lat po TimoCom), działa w 20 europejskich krajach, a oddziały ma w 11. Trans.eu zatrudnia 0,5 tys. osób, w tym 160 pracuje nad rozwojem systemów. Także TimoCom ma ok. 0,5 tys. pracowników.